Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

26 lipca 2022

Dokładnie wtedy, kiedy nad Krakowem rozpoczynał się sobotni burzowy armageddon, przypinałam przed Galerią Kazimierz rower i udawałam się na seans „Elvisa”. Kiedy wjechałam ruchomymi schodami na piętro, grad w najlepsze bębnił już w świetliki na dachu Galerii. Postanowiłam być na czas, bo widziałam już w domu, co się święci, dlatego liczyłam się z potężnym (czy też masywnym – jak się teraz mówi, kalką z angielskiego) blokiem reklamowym. Nie przeliczyłam się – wygląda na to, że bite pół godziny to już standard.
Czy warto obejrzeć tę hostorię? Na pewno. Austin Butler, grający główną rolę i nie będący jakąś szczególnie wielką gwiazdą – stworzył póki co, rolę swojego życia. Jest to kreacja absolutnie wspaniała. Rami Małej, z którym Butler konsultował się podczas budowania roli, wypada w roli Freddiego Merkury blado. Naprawdę. Zdecydowanie lepsza i bardziej dynamiczna jest pierwsza część filmu – no ale zwykle tak jest, że opowieść o pierwszych sukcesach i dochodzeniu do sławy ogląda się przyjemniej niż powolny upadek, uzależnienie i wszystko inne, co zwykle się z tym wiąże. No ale dynamika jednak trochę w ostatnich trzydziestu minutach trochę siada.
Baz Luhrmann jedzie tu po bandzie w swoim stylu, a powiedziałabym nawet, ze momentami przypomina to trochę „Urodzonych Morderców”. Ale tytułowa rola… No po prostu chłopak jest boski – dawno mnie tak czyjś występ nie urzekł. Film powstawał dwa lata, więc Austin Butler wykonał jakąś gigantyczna robotę, nie wyłączając śpiewania niektórych kawałków. I nie wiem, które śpiewa on, a które Elvis.
Trochę po macoszemu potraktowane jest małżeństwo Elvisa, a Priscilla w zasadzie tylko jest. I dwa razy mówi więcej niż jedno zdanie. Co do Toma Hanksa ,- menadżera – oszusta i wyzyskiwacza – jest to chyba najsłabsza rola Hanksa, jaką widziałam. Jakoś zupełnie bez siły i dramaturgii. Mimo tych wad film ogląda się dobrze, a najlepsze są występy na scenie.
Zaraz sprawdzę – dziwne, że w sobotę tego nie zrobiłam – czy jest jakaś ścieżka dźwiękowa z filmu na Spotify – bo oprócz turbo przebojów Presleya, jest sporo innej muzyki, w tym dużo hip hopu. Warto popatrzeć, serio – zachęcam Was.
Warto też – serio – przyjść dziś do nas na lancz. Jedyny dubeltowo w kilku miejscach:

  • chłodnik litewski z buraków
    — quesadilla z serem, szynką, cukinią i kukurydzą, plus sałata z winegretem
  • gnocchi z ragu bolońskim, natką pietruszki i grana padano
  • tarta z młodymi marchewkami, suszonymi pomidorami i pecorino romano
  • sbriciolata z czarnymi porzeczkami i ricottą
  • trzy kawałki blondie.