Wrześniowe pogorszenie pogody i przyspieszona deszczowa jesień, kazały mi wczoraj zrobić to, co zwykle robiłam w październiku. Otóż – wczorajszym dżdżystym, zamglonym domowym popołudniem, postanowiłam przegrupować swoje ubrania. Przegrupowanie w małym mieszkanku polega na tym, że wyciągam z pawlaczy białe prostokątne pojemniki na suwak z Ikei, wyciągam ze schowka w łóżku zimowe kurtki opakowane w pokrowce i zamieniam. Ściągam z wieszaków letnie kolorowe sukienki, zdejmuję z półek cienkie koszule i bluzki, chowam wzorzyste spódnice i krótkie spodenki. Lato odchodzi do lamusa. Wjeżdżają pikowane kurtki, ocieplane płaszczyki, grube swetry i spódnice z wełny. Chowam skrzętnie skarpety-stópki, by zrobić miejsce dla ciepłych onuc w rozmaitych kolorach – zauważyłam, że w szarzyźńie i czerni przeważających w zimowych stylówach, skarpety wskoczyły w ostatnich latach na miejsce kolorowych umilaczy i urozmaicaczy. Czyli cała w buro-czerni,ale na stopach czerwone truskawki na wściekłe zielonym tle, albo pomarańczowo-bordowy podwójny jeleń z jedna głową i porożem z Podgórza (tak – posiadam takie skarpety – zakupiłam na jakichś podgórskich targach). Trochę smutno się robi przy takiej podmiance, ale zawsze wtedy jest możliwość popatrzenia na swoją garderobę krytycznym okiem i dokonania selekcji.
A skoro już przy selekcji jestem – nie, nie będzie selekcji na „bramkach” nowobufetowych – to raczej Wy możecie dziś owej selekcji dokonać, wybierając na lancz coś z naszego menu. A oto dzisiejsza selekcja specjalności zakładu:
- krem z cukinii z olejem z pestek dyni
- chili con carne – wołowina, papryka, fasolą, pomidory, plus grillowana tortilla i kwaśną śmietaną
- tarta z pieczonym bakłażanem, suszonymi pomidorami, serem pleśniowym i orzechami laskowymi
- czekoladowe brownie z sosem karmelowym.