W dniu wczorajszym również nasze zasoby garmażeryjne wyczerpały się do zera przed czasem zamknięcia. Wspaniała słoneczna pogoda jest naszym silnym sojusznikiem. Naszej dwójce udało się załapać na obiad – były to spady z butter chickena – sos prawie bez kawałków kurczaka, z ryżem z dna termosu, który od spodu utworzył malowniczą, brazowawą skorupkę i nie nadawał się już do sprzedania. Nie żałujcie nas jednak – także i takie resztki mogą stać się obiektem zazdrości tych, którzy przyszli do nas wściekłe głodni a mogli liczyć tylko na dwa przedostatnie rubeny. Oczywiście nie ma nic negatywnego w rubenach na lancz – wręcz przeciwnie – ale jeśli masz ochotę na taki obiad z sosem i ryżem, to doznajesz uczucia zawodu. Zwłaszcza, kiedy właścicielka zdaje się pożerać twoją porcję bezczelnie przed twoim nosem 😄
Dzisiejszego sosu makaronowego zrobiłam sporo, ale jeśli zostanie go dużo, to żaden problem – można go wykorzystać w innych daniach.
Oczywiście najlepiej będzie, jeśli nie zostanie – no dobra, niech zostaną dwie porcje na nasz niedzielny obiad, ale cała reszta z przyjemnością się z Wami podzielimy. Za niewygórowaną opłatą. W końcu jest piątek, świeci słońce a nastrój szybuje jak jaskółka na ładną pogodę.
Zatem do dzieła – oto dzisiejsze propozycje:
- krem z selera z pestkami i olejem z dyni
- makaron bucatini z sosem aglio olio pomodoro – czyli długo duszone w oliwie pomidory, czosnek peperoncino, plus natką pietruszki i ser grana padano
- tarta porowa z orzechami laskowymi i wędzonym boczkiem
- tarta cytrynowa z bezą.