Przed Wami piękne wypiętrzenia drożdżocenu – niespotykane w żadnej innej epoce uformowanie ciasta. Na pierwszy plan wysuwają się pagórki kruszonki, ale wyraźnie widać również wilgotne przestrzenie odśliwkowe z charakterystycznym ciemnoczerwonym kolorem. Kolorystyka wypiętrzeń waha się od piaskowej do jasnego brązu. Zapach jest obezwładniający, a struktura pęcherzykowata, w rogach i na pagórkach chrupiąca. Smak zniewala swoją drożdżowością, śliwkowościa i orzechowością, z wyraźną nutą maślaną. To jedyny taki drożdżoceński egzemplarz, upieczony ledwie dziś rano. Mimo dość młodego wieku ów drożdżotwór zniknie dziś w trzewiach głównego gatunku antropocenu i dokona żywota, dając konsumującym pozytywne wrażenia organoleptyczne.
Ale dość już o geogastrologii, ponieważ pół kawałka tego tworu czeka na moje działanie. Dlatego przyspieszam i przechodzę do całego menu, żeby móc szybko rozbisurmanić się w konsumpcji.
Oto nasze dzisiejsze propozycje lanczowe:
- zupa kukurydziana z makaronem z tortilli
- tajska wołowina massaman w mleczku kokosowym, z orzeszkami ziemnymi, ziemniakami, kolendrą i ryżem basmati – zasoby kolendry są ograniczone, ponieważ przyjechało mniej niż zamawiałam – w związku z tym w pewnym momencie kolendrą po prostu się skończy
- tarta z cukińią, pestkami dyni i serami: cheddarem i dobbiaco
- ciasto drożdżowe ze śliwkami, orzechami włoskimi i kruszonką.