Znacie powiedzenie, że prowizorka jest najtrwalsza? Ten stolik od ciotki z nadłamaną nogą, sklejony od tylu taśmą tak, że z przodu nie widać – miał stać w pokoju tylko do momentu, aż kupimy ten drogi piękny wymarzony. Tymczasem zawsze są pilniejsze wydatki, stolik jakoś w sumie wygląda, więc stoi latami. Stoi do momentu, aż ktoś się na nim za bardzo oprze, pierdyknie i złamie rękę. Wtedy od razu – na śmietnik, wynocha, kupujemy nowy. Wszystkie te srebrne taśmy zbrojone, samoklejące, trytrytki i gumki recepturki czasem tworzą systemy trwalsze niż ze spiżu. Wszystko na nich jakoś się trzyma. Zwłaszcza srebrna taśma – na iluż samochodach już ja widziałam! Czasem przyklejona brzydko, byle jak, a czasem dokładniusio, obcięta co do milimetra – wygląda jakby była na aucie od fabrycznej nowości.
Takie właśnie rozkminy miałam rano, kiedy to „pożyczyłam” od pani w piekarni gumkę recepturkę, żeby ścisnąć odpadającą tylną lampkę od roweru, z której odpadła śrubka. Poza tym – osłona na łańcuch od jakiegoś czasu przyklejona jest srebrną taśmą bo złamała się część mocująca. No a czy są w tym zestawie trytrytki? A i owszem – nimi małżonek naprawił mi rozpruty pokrowiec na sztywny łańcuch 😄
Na szczęście w kwestiach kulinarnych nie działamy na trytrytkach i taśmach, że o recepturach nie wspomnę. U nas pók co, szystko zgodnie ze sztuką – prowizorka jeśli występuje, to tylko w sytuacjach, kiedy nagle musimy zrobić inny lancz i trzeba szybko wykombinować składniki. Zawsze to jednak są TE składniki, a nie ich prowizoryczne zamienniki.
A oto lancz:
- zupa z kapusty z pesto, pomidorami i serem grana padano
- butter chicken z ryżem basmati i kolendrą
- tarta z bio burakami, serem halloumi i pestkami słonecznika
- ciasto drożdżowe że śliwkami, orzechami włoskimi i kruszonką.