Po raz pierwszy, jeszcze w poprzednim roku, udało mi się odwiedzić Muzeum Żydów Polskich Polin (doniesienie z wirtualnego frontu walki ze słownikiem – „Polin” zamienił na „Polip”). Z ochota przystałam na ten pomysł młodszej siostry, bo tak jak ona miałam wielka ochotę zobaczyć z bliska świat, którego już od dawna nie ma, ale który był, żył, kwitł i rozwijał się u nas. Muzeum, jak i inne muzea historyczne, idzie chronologicznie od „początku historii”. I trochę popełniłyśmy błąd, że zbyt dużą wagę przywiązałyśmy do wieków średnich. Kiedy zaczęło sę robić naprawdę ciekawie, czyli od drugiej połowy XIX wieku, czas zaczął nam się kurczyć. A w świetnie udokumentowanym dwudziestoleciu międzywojennym usłyszałyśmy sygnał, że za dwadzieścia minut zamykają i nie udało nam się obejrzeć całej ekspozycji. A było co oglądać.
Odkryłyśmy, że jeden z najbogatszych przedsiębiorców i twórców kolei na obecnych ziemiach polskich, nosił nazwisko takie samo jak panieńskie naszej babci po kądzieli – Bloch. Odkryłyśmy także na zdjęciu z początku dwudziestego wieku, przedstawiającym żydowskie robotnice z Grodna dziewczynę, która była łudząco podobna do naszej najmłodszej siostry. Dosłownie – sobowtórów sprzed stu lat. Kiedy wysłałam rzeczonej siostrze zdjęcie zdjęcia, odpisała mi: „Jezu!! Rzeczywiście!! Ale creepy”. Znamy takie historie z filmów, kiedy czyjaś żona przypomina do złudzenia matkę lub prababkę z obrazu w rezydencji i nie myślałyśmy, ze może się nam kiedyś przytrafić.
Restauracja była zamknięta, bo przygotowywała się na uroczystą Bar Micwę – goście mieli być z całego świata. W kuchni było urwanie głowy, bo wysłannicy organizatora patrzyli kucharzom na ręce, żeby wszystko było koszerne. Dowiedziałyśmy się tego wszystkiego od pani z bufetu, konstatując, że kto bogatemu zabroni.
Musimy tam wrócić koniecznie, bo jeszcze dużo jest do odkrycia. Polin jest muzeum multimedialnym i ma naprawdę ciekawą ekspozycję. A i zwiedzających było mnóstwo – widać, że cieszy się dużym zainteresowaniem.
Liczymy, że chociaż cząstką tego zainteresowania obdarzyliśmy nasz dzisiejszy lancz. Oto, co Wam proponujemy:
- krem z buraków z jogurtem i olejem z pestek dyni
- perski kurczak ze śliwkami, bulgurem i miętą
- tarta z brokułami, gorgonzolą i oliwkami liguryjskimi
- tarta cytrynowa z bezą.