Małżonek chciał dziś przejąć bufetowego fejsbuka, żeby zrobić specjalny post o Walentynkach. Oczywiście chciał w teorii, bo kiedy faktycznie mu pozwoliłam, to jednak nie skorzystał, chociaż snuł swoje plany na głos, ku naszej obopólnej uciesze. Chciał, zainspirowany widokiem o szóstej rano w Biedronce pana kupującego bukiet kwiatów, zrobić mianowicie sondę. Sondę z pytaniami, jak to naszych klientów/nasze klientki zaskoczył/a dziś partnerka/partner. Czy były to kwiaty? A może ciastko z cukierni, weekend w spa, lub też wykwintna kolacja w najmodniejszej krakowskiej restauracji?
Piszcie Kochani 😄
Ta myśl tak go natchnęła, że rozważał przez chwilę założenie swojego własnego fejsbuka i podzielenie się ze światem swoimi pomysłami. Wtedy ja – joy killer – powiedziałam mu, że byłby to wjazd boomera. Na pełnej. Rozmowa się jakoś rozeszła – teraz ja do Was piszę, a małżonek pogłębia wiedzę, oglądając coś na You Tube. Może jednak powinnam go zachęcić, w końcu mamy Walentynki…?
A skoro Walentynki, to i menu podwójne – nie celowo, po prostu trochę zostało z wczoraj. Ale umówmy się, że to celowe i z okazji Walentynek 😉
A oto propozycje:
- toskańska zupa pomidorowa z oliwą i bazylią
- krem z buraków z jogurtem
- zielone kokosowe curry z bakłażanem, fasolką szparagową, cukinia, brokułami i szpinakiem
- chili con carne – jakieś 6 porcji
- tarta z boczniakami, dojrzewającym guanciale i serem fontal
- czekoladowe brownie z sosem karmelowym
- kawałek tarty cytrynowej z bezą.