Jako osoba , która dość rzadko chodzi na miasto, by się postołować w barze czy restauracji, w ostatnim czasie byłam gościem takich przybytków nader często. A u mnie często oznacza powiedzmy cztery razy w ciągu dwóch tygodni. I wiecie co? Mam już wrażenie, że to jest zdecydowanie za dużo, że chciałabym już od tego odpocząć, że jeszcze kilka takich wyjść w krótkim odstępie czasu, a nie będę miała z nich radości. Radości nie będzie, bo mi to spowszednieje – to po pierwsze; po drugie – żołądek domaga się odpoczynku. Małym paradoksem jest, że pisze to do Was osoba, która prowadzi bar z jedzeniem – no ale u nas jest raczej jedzenie codzienne, lanczowe. Nie utożsamiam Nowego Bufetu z ekstra wyjściem do restauracji, ale ze swoim codziennym menu i z moją domową, bezpieczną kuchnią.
No ale tak po prostu jest – jeśli Twoja praca polega na przemieszczaniu się samolotami i spaniu w hotelach, po pewnym czasie zaczynasz tych samolotów i hoteli szczerze nie znosić (ale równocześnie opanowujesz umiejętność szybkiego pakowania niezbędnych rzeczy do perfekcji). A ja, ze względu na rzadkość wzmiankowanych atrakcji, na każdy lot cieszę się niezmiernie, no i uwielbiam hotele. Podobnie mam z alkoholem – piję go relatywnie rzadko, przez co każdy kieliszek wina to trochę celebracja. Nie powiem, że nie zdarza mi się raz na jakiś czas dać się owładnąć przez piątkowy czy sobotni wieczór, ale konsekwencje takiej chwilowej utraty władzy odczuwam z wiekiem coraz dotkliwiej.
A ubrania? Tu jest podobnie. Odkrywszy platformę Vinted rzuciłam się na nią w pierwszych dwóch miesiącach użytkowania jak prawdziwa neofitka, ale szybko się ogarnęłam, bo mogłabym kupować sobie co tydzień jakieś ubranie, ale wtedy nie ma tej frajdy.
I wiem, ze wiele osób wcale nie podziela takiej postawy i lubią wyjść, napić się, czy kupić sobie ciuch znacznie częściej. No i fajnie – uchowaj nas borze przed unifikacją. Ktoś musi szaleć, żeby zamulać mógł ktoś inny.
A teraz czas na menu:
- kokosowa zupa dahl z soczewicy i pomidorów
- marokański tażin z suszonymi morelami, nerkowcami, kolendrą i bulgurem
- tarta z burakami, kozim serem, słonecznikiem i octem balsamicznym
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.