Jesteśmy w takiej atmosferycznej dziurze, że oto rozmowy o pogodzie zdominowały sklepowe i straganowe small talki. Autentycznie – w każdym miejscu, w którym mam zakolegowancyh właścicieli lub sprzedawców, ten temat wchodzi na tapetę. U mnie jest podobnie – bardzo częstować o ostatnich dniach poruszam z naszymi klientami temat upiornej aury. Latosiej wiosny dostajemy kolejny twardy dowód na wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świetami Wielkiej Nocy. Ostatnia Gwiazdka była bowiem ciepła, słoneczna, a temperatura w szczycie dnia dochodziła do piętnastu stopni. Czuję że jeszcze dzień, dwa, a rajstopy, które noszę pod spodniami przyrosną mi do nóg. Będę jak ci wszyscy kosmiczni ludzie, którzy wszczepiają sobie chipy i różne inne rzeczy w ciało (jest taka grupa – oglądałam kiedyś o nich dokument). Ja wprawdzie będę trochę retro – na spotkaniu takich osób nie nie będę prezentować się atrakcyjnie. Wyobraźcie sobie: człowiek – jaszczur i Bufetowa w rajstopach. Pewnie wzbudzę tylko politowanie i pozostali uczestnicy będą uważali mnie za udawaczkę wśród prawdziwych ludzi przyszłości, których ciała są już gotowe na nadchodzące czasy. Oni – prawdziwi futuryści, a między nimi rajstopowiec. Chyba odpuszczę.
Ale Wy nie odpuszczajcie – nie odpuszczajcie dziś naszego lanczu, który jest już praktycznie gotowy i czeka na Was w naszych progach. A oto, co dziś dla Was upiekliśmy i ugotowaliśmy:
- zupa kukurydziana
- gnocchi z sosem z gorgonzoli, suszonymi pomidorami i natką pietruszki
- tarta z boczniakami, mozzarellą, oliwą truflową i pestkami słonecznika
- tarta z białej czekolady z musem truskawkowym.