Dzień dobry!
Czy mieliśmy dziś problem ze wstaniem z łóżka, po dziewięciu dniach naturalnych pobudek bez budzika? Nie mieliśmy. – nasze koty i tak robią pobudkę w okolicy piątej rano, ponieważ domagają się posiłku. Zwyczajowo wiec i tak budzimy się w tych okolicach, koty zostają obrządzone (jak babcia szła karmić zwierzęta, zawsze mówiła, że idzie na obrządek), a my z powrotem usypiamy. Dlatego poniedziałek nie okazał się taki niełaskawy, jak można by było przypuszczać.
Mam. nadzieję, że i Wy trochę odpoczęliście – od Krakowa, od dzieci, od zwierząt, od codzienności (niepotrzebne skreślić). To bardzo ważne, ale nie muszę tutaj nikogo przekonywać, że wywalczone dawno temu przez ludzi pracy prawa pracownicze – w tym prawo do urlopu – to ważna część naszego życia.
Dziś skromniutki, bo po urlopowanie pracujemy ciutkę wolniej, co przekłada się na zmniejszoną ilość porannego czasu. Pierwszych kilka dni będziemy się wdrażać do dawnego rytmu. Tymczasem mimo pewnej dozy niezborności, mamy już dla Was propozycje lanczowe. Oto one:
- krem z selera z prażonym słonecznikiem i olejem z pestek dyni
- cannelloni nadziewane szpinakiem i ricottą, zapiekane w sosie rosè z pomidorów ze śmietanką, oliwą, czosnkiem i bazylią
- tarta porowa z gorgonzolą i orzechami włoskimi
- czekoladowe brownie z sosem karmelowym.