Przyszła do mnie wczoraj pani w wieku mojej mamy i chciała mi dać pamiątki po dziadku. Po dziadku Bronku – a dziadka Bronka jako żywo nigdy nie miałam. Owszem – była prababcia Bronka, ale nie w Krakowie nie w Małopolsce, tylko w Kongresówce. Ale słuchałam pani ciekawie i patrzyłam, jak wyciąga z torby stare zdjęcie mojego domniemanego dziadka, oraz jego dokumenty. W końcu spytałam, kim jest i wtedy ona zaczęła zdawać sobie sprawę, że ja to chyba jednak ktoś inny – jakaś przypadkowo zbieżna ona. To znaczy – trochę się zgadzało, bo szukała Magdy Kisielewskiej z Krakowa. Ale najwyraźniej nie jednej Kisielewskiej w Krakowie Magda na imię. No cóż – jednak pomyłka. Małżonek pobąkiwał potem z zaplecza, że mogłam brać, bo znaleziska po dziadku były w mieszkaniu w centrum Krakowa – pani wymieniła nazwę ulicy tuż przy Alejach – a więc kto wie, co by się zdarzyło później.
Reasumując – trzeba się cieszyć, że to nie była na przykład pomyłka komornicza – wtedy bym z Wami tak nie śmieszkowała 🙂
A teraz menu:
- zupa kukurydziana
- wegański tażin z batatami, bakłażanem, cukinią, ciecierzycą, suszonymi morelami, nerkowcami i bulgurem
- tarta szparagowa z mozzarellą
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.