Zupełnym przypadkiem odkryłam kwartalnik „Herito”, wydawany przez Międzynarodowe Centrum Kultury. „Herito” zajmuje się szeroko pojętym zagadnieniami Europy Środkowej – kulturą, tożsamością, przywiązaniem do miejsca. Każdy numer to monografia poświęcona konkretnemu miejscu bądź tematowi. Ostatni jest o Charkowie, o którym słuchałam kiedyś w podcaście Witolda Jurasza – już nie pamietam, z którym z gości rozmawiał o tym mieście, ale bardzo przykuł moją uwagę. Kiedy dowiedziałam się, że można sobie o Charkowie poczytać w jednym miejscu, od razu zamówiłam sobie ostatni numer „Herito” i miałam zabrać się za czytanie. Ale kiedy zanurkowała w archiwum, zobaczyłam archiwalny numer sprzed czterech lat o Dunaju i inny – o kuchni środkowoeuropejskiej. Następnego dnia złożyłam wiec kolejne zamowienie na te dwa archiwalne numery i oto wczoraj je odebrałam. A jako że Dunaj zafascynował mnie już chwilę temu no i numer jest najstarszy z posiadanych (lubię trzymać się chronologii), wczoraj po odebraniu rzuciłam się na piękny i modry. Rzuciłam się już w palarni kawy w oczekiwaniu na zmielenie i wpadłam od razu.
W ogóle jestem zachwycona „Herito” – jest to periodyk, o którym marzyłam od lat, a nie miałam świadomości, że mam go pod nosem. Bo sami popatrzcie:
„(…) To pismo koncentrujące się wokół zagadnień miejsca i związanej z nim refleksji, przestrzeni i jej znaczeń, geografii wyobraźni i pamięci. Pretekstem do rozważań jest dziedzictwo Europy Środkowej, której doświadczenie i kulturowe dylematy są tyleż specyficzne, ile trafiające w sedno współczesnej debaty”.
Nie wiem, czy Wa rusza przytoczony cytat, ale dla mnie to jest strzał w dziesiątkę, to jest to, czego szukałam całe życie. Takie podejście do tematu, skupianie się w całym numerze na jednym aspekcie i obracanie go z różnych stron to jest dokładnie to, co chciałabym w kółko czytać. Czuję, jakbym trafiła na produkt kulturowy absolutnie spersonalizowany.
Na pewno ich jeszcze pomęczę i będę zamawiać stare numery.
Oczywiście małżonek jest zdziwiony, że nie znałam „Herito” wcześniej – on miał dostęp do mnóstwa numerów w poprzedniej pracy. Studio projektowe, w którym pracował współpracowało kiedyś z MCK i w wolnych chwilach przeglądał sobie kwartalniki. A ja jak zwykle odkrywam Amerykę po Wikingach i Kolumbie. Ale i tak się cieszę, że ją teraz odkryłam.
Kwartalnik jest polsko – angielski, pięknie wydany i ma świetne zdjęcia. Polecam zakup, bo chyba nie będę nikomu pożyczać – zgromadzę chciwie na półce, wynosząc archiwalne numery polskiego Vogue do piwnicy, żeby zrobić dla „Herito” miejsce.
Po tej apoteozie, z której oprócz satysfakcji nie mam żadnych profitów przejdę do pochwał naszego menu na dziś – tutaj profity są dla mnie oczywiste. Są profity dla mnie, ale są i dla Was.
Dziś polecamy:
- krem z cukinii
- penne alla putanesca z oliwkami, kaparami, pomidorami, grana padano i natką pietruszki
- tarta szparagowa z mozzarellą fior di latte i oliwą extra vergine.
Deseru dziś nie zaryzykowaliśmy, bo w ostatni piątek sprzedały się tylko dwa serniki. Mimo więc niezłej sprzedaży słodkości w tym tygodniu, nie chcemy się pisać na przymusowe pożeranie ciasta w ilościach przemysłowych. Raz wystarczył 🙂