Na początek spodziewane przez Was ogłoszenie:
NOWY BUFET JEST NIECZYNNY W DNIACH 8 – 9 CZERWCA.
Korzystamy z długiego weekendu, ponieważ nie planujemy w czasie wakacji zamykać na długo. Będziemy obstalowywać tylko długie weekendy, na więcej pozwoliliśmy sobie z okazji majówki, bo tak się czerwone kartki w kalendarzu ułożyły. W ciepłych miesiącach jest nam w mieście wystarczająco fajnie ze względu na ciepło i światło. Zabrzmi to niestandardowo, ale nie jesteśmy turbo fanami wiecznych coweekendowych wycieczek i dalekich podróży. Raz na jakiś czas owszem, ale znajdujemy podróże dość męczącymi – z całym tym majdanem pakowania, rozpakowywania, ponownego pakowanie i rozpakowywania, dojazdu, aklimatyzacji. Małżonek nawet bardziej nie przepada za jeżdżeniem – wystarczyłyby mu trzy weekendy w roku. Mi wystarczy, powiedzmy, sześć. W Krakowie spędzamy czas wolny bardzo fajnie i niespiesznie. Mamy powynajdywane takie miejscówki – zwłaszcza rowerowe – które dają poczucie wyjechania na wieś, w gęstą przyrodę. Wszystkie atrybuty są, a nie ma wyjazdowej gorączki – uwielbiamy to.
W ten weekend jednak wyruszamy do lasu – wyruszamy, bo w lesie będą nasi przyjaciele, z którymi widujemy się raz, dwa razy do roku. Ciągnie nas bardziej do ludzi niż do miejsca, chociaż działeczka w środku lasu to też jest argument 😄. Co zamierzamy tam robić? NIC. A raczej leżenie, czytanie, rozmowy, spacery. Aby nie gotować obiadu po przyjeździe, biorę ze sobą cztery rubeny – będziemy mieli gotowy bezwysiłkowy posiłek.
Zanim wyjedziemy jutrzejszym rankiem, mamy jeszcze dla Was normalne pozycje lanczowe – wpadnijcie się posilić. A propozycje są takie:
- krem z groszku z jogurtem
- tajskie curry massaman z wołowiną, ziemniakami i orzeszkami ziemnymi w mleczku kokosowym, z ryżem basmati i kolendrą
- cannelloni (pięć porcji) ze szpinakiem i ricottą, zapiekane w sosie rosè
- tarta szparagowa z mozzarellą fior dol latte i oliwą extra vergine
- tarta waniliowa z malinami.