Czy jechaliście już nowym mostem kolejowym z Zabłocia na Kazimierz? A może się nią przespacerowaliście? My zrobiliśmy to w sobotę wieczorem, kiedy prosto z pociągu udaliśmy się piechotą do domu, przekraczając Wisłę nowym mostem właśnie. Śledziliśmy z lasu, jak wyglądało otwarcie i kotami się lansował – totalnie nie była to nasza bajka, a w zasadzie to raczej antybajka. No ale trudno – ten lans jest nieodzowny, te zdjęcia z przecinania wstęgi, albo z łopatami przy budowie nowego osiedla (w The Wire było to wspaniale pokazane) to niejako naturalny element tego typu inwestycji. Trzeba więc przeczekać i sobie po wszystkim normalnie pójść. Kląska jest oczywiście na bieżąco poprawiana – ale z otwarciem często tak bywa – pamiętam pompę otwarcia ulicy Lema, którą potem zachybotał na dwa miesiące zamknięto, bo była niegotowa. No ale w roku wyborczym potrzeba jak najwięcej otwarć – choćby i były symboliczne, albo obiekt nie był zupełnie wykończony.
No i jeżdżę sobie od poniedziałku nowym mostem, ale kiedy wychodzę z domu, muszę się srodze skupiać, żeby udać się we właściwym kierunku, a nie do „starego” mostu. Tak jak przypuszczałam – jedzie się gładko i szybciej. I perspektywa jest trochę inna – niedługo się do niej przyzwyczaimy i nie będziemy zauważać, ale póki co ta nowość jest fajowa.
A co tam u nas w Nowym Bufecie w kwestii lanczu? Już Was informuję:
- krem z soczewicy i marchewki
- krem z cukinii
- butter chicken – kawałki piersi kurczaka w aromatycznym sosie maślano-jogurtowo-pomidorowym, z ryżem basmati i świeżą kolendrą
- tarta szparagowa z fetą i czarnym sezamem
- tarta czekoladowa – blok, z ciastkami oreo.