W ostatnim czasie przestałam zupełnie słuchać muzyki na słuchawkach. Wszystko dlatego, że wciągnęłam się bez reszty w odcinki Podcastexu. Przerobiłam oprócz Wojewódzkiego także Dodę (wiadomo – łączy nas Ciechanów 😄), Poranek Kojota, Tomasza Lisa. I mój ulubiony na razie odcinek – Mariusz Max Kolonko. Chłopaki zajmują się Mariuszem od podstawówki i wykazują czarno na biały, że „to” nie wzięło mu się nagle. Że jego odklejenie postępowało właściwie od lat dziewięćdziesiątych i wszystko jest tu spójne. Bardzo ciężko przy tym pracują – wyobraźcie sobie, że w ramach przygotowania do odcinka musicie przeczytać wszystkie książki napisane przez Kolonkę, czy przez Lisa! To jest duże poświęcenie, jak się w trakcie słuchania okazuje. Co lepsze czy bardziej symptomatyczne fragmenty są nam czytane i muszę powiedzieć, że jest to lektura zapierająca dech w piersiach. Zwłaszcza Max w swoich książkach używa sformułowań, które usłyszawszy przecierasz oczy ze zdumienia. Ja jadąc rowerem robiłam co i raz miny pełne niedowierzania albo śmiałam się głośno. Ta fraza i ten konglomerat poglądów robią wrażenie. Muzyka musi poczekać – na razie wjechała nostalgia za najntisami i prędko nie odjedzie, bo odcinków jest tam mnóstwo.
Pozostając nieustannie pod wrażeniem, ciągle Wam Podcastex polecam – mnóstwo dobrego tam jest.
Mnóstwo dobrego jest także i u nas – nie zawaham się napisać. Wiem, bo próbowałam i ręczę za smak słowem. Dziś jest nawet deser – łalałiła!
A co mamy dla Was? A to:
- dahl – kokosowa zupa z soczewicy i pomidorów
- butter chicken – kawałki piersi kurczaka marynowane wiele godzin w jogurcie, w sosie maślano – orzechowym (prażone mielone nerkowce), z kolendrą i ryżem basmati
- tarta brokułowa z suszonymi pomidorami i gorgonzolą
- tarta z białej czekolady z kardamonem, polana musem malinowym.
P. S. Widzieliście, jak jasno wczoraj świecił księżyc?!? Aż spać nie mogłam od tego świecenia, mimo rolet.