Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

24 października 2023

Tak się ostatnio obłożyłam sierioznymi pozycjami książkowymi, że chyba trochę przedobrzyłam. Trochę zapomniałam że czytanie to nie tylko przyswajanie wiedzy, ale także i rozrywka. Przychodziłam do domu po pracy, a dwa poprzednie tygodnie były bardzo intensywne i zamiast się wyluzować przy lekturze, ja ugrzęzłam w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Zamiast kibicować bohaterowi jakiejś powieści kryminalnej i luzować się przy kolejnych etapach rozwiązywania zagadki morderstwa, próbowałam się wczuć w personalne konflikty na wysokim szczeblu amerykańskich wojskowych i sympatię i antypatie ojców – założycieli. Nie mówię że to jest nudne, no ale na mój stan ciała i umysłu było trochę zbyt przytłaczające. W końcu się zbuntowałam i zajrzałam do bogatego zbioru ebooków, który udostępnili mi przyjaciele. Wiele tytułów jest tam dla mnie zupełną niewiadomą, bo przeniosłam na nasz komputer całą zawartość dysku z książkami i sprawdzam sobie pomalutku, jeśli nie kojarzę jakiejś pozycji. Nie minęło dużo czasu i znalazłam szwedzki (a jakże!) kryminał.Z wyjątkiem ukochanego Henninga Mankella przeczytałam ich w życiu dosłownie kilka. Ot, jedna Camilla Lackberg i dwie książki Jo Nesbø. Bardzo mnie ucieszyło to znalezisko, zabrałam się za lekturę i oto po trzech dniach zostało mi pięć procent tekstu. Umysł znalazł rozrywkę i odprężenie, a ja zupełnie nie wiem co czytam. Autentycznie – nie pamiętam ani nazwiska autora, ani tytułu. I nie dam rady teraz odnaleźć tych informacji bo czytnik jest w domu. Takie cudo jeszcze mi się nie zdarzyło. I wiem, że jest to możliwe głównie ze względu na nośnik tekstu – gdybym czytała papierową książkę, to leżałaby na szafce stroną tytułową do góry, z zakładką między stronami – a jak za każdym sięgnięciem do lektury widziałabym co to właściwie jest i kto to napisał. Z czytnikiem jest inaczej – otwieram go, a on się odpala w tym miejscu, w którym przerwałam czytanie – żadnych podpowiedzi co do zawartości nie dostaję na tacy.
No trudno. Bezimienna chwilowo książka jest wciągająca – spełniła swoje zadanie w stu procentach.
My też jesteśmy tu jak co dzień, żeby stuprocentowo spełnić swoje zadanie – swoją powinność wobec Was. Czyli dostarczyć Wam kalorii w smacznej formie i przystępnej cenie. Dziś owe kalorie występują pod takimi postaciami:

  • kokosowa zupa Dahl z soczewicy i pomidorów
  • trzy porcje kremu z groszku z jogurtem
  • makaron penne alla putanesca z oliwkami i kaparami, posypany serem grana padano i natka pietruszki
  • tażin z kurczaka z bulgurem – jakieś pięć porcji
  • tarta porowa z wędzonym boczkiem i orzechami włoskimi.