Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

22 stycznia 2024

Niby prawie nic nie robiłam podczas urlopu, ale jednak udało mi się odwiedzić przez ten czas aż cztery muzea. Każde z zupełnie innej beczki, w każdym zupełnie inne zbiory. Najpierw poszliśmy z małżonkiem na Piłsudskiego do Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego. Oglądaliśmy imponujący, najcenniejszy w Polsce zbiór monet i medali, który przetrwał prawie nienaruszone II Wojnę Światową. Muszę przyznać, że kolekcja zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Są tam monety z czasów rzymskich i z dawnych rzymskich kolonii – te ostatnie bardzo popularne wbrew pozorom, bo można je wciąż znaleźć na przykład na nabrzeżach Tamizy w Londynie, jeśli ma się wykrywacz metali. Monety to piękne, finezyjne, a do tych o dużych nominałach nie żałowano złota. Wreszcie zrozumiałam także, skąd wzięło się powiedzenie: „złamanego grosza bym za to nie dała” – otóż monety groszowe w Polsce były malutkie i cieniutkie – od razu widać, że musiały być łamliwe. Oprócz starożytnych, są i te z początków państwowości polskiej (absolutne unikaty!) i potem ze wszystkich wieków istnienia i nieistnienia Rzeczpospolitej. Są specjalne monety gdańskie i toruńskie, są medaliony, są ordery. Są także pierwsze banknoty II Rzeczypospolitej, a na nich któż widnieje? Oczywiście, że jest tam człowiek, który najbardziej był godzien reprezentować na środku płatniczym naszą młodziutką, powstałą z popiołów republikę – sam będąc najpierwszym polskim republikaninem. Czyli Tadeusz Kościuszko, rzecz jasna (ostatnio ciągle się na niego natykam w różnych okolicznościach). Oprócz monet w domu Czapskich jest także wspaniała kolekcja zabytkowych wolumenów – drukowanych i rękopisów (tylu starych książek nie oglądałam dawno, zebranych pod jednym dachem).

Potem przeskoczyłam na dwa dni do Trójmiasta i tam w Muzeum Kultury Morskiej obejrzałam wspaniałą kolekcję łodzi z całego świata – od łupanej, przez plecione, aż po wenecką gondolę – bardzo ładnie i ciekawie przygotowana wystawa. A potem było gdańskie Muzeum Bursztynu – też warte odwiedzenia. Bo oprócz informacji geologicznych i historii powstania złóż bursztynu na naszych ziemiach, jest też bogata kolekcja inkrustowanej bursztynem sztuki użytkowej. A tam? Różności – bursztynowe ołtarzyki, szachy, krzesła. A także klasyczne już połączenie srebro – bursztyn – czyli sztućce i biżuteria, a nawet kolekcja strojów. Wielkich okazów samych kamieni też jest sporo. A na parterze jest sklep, gdzie zakupiłam sobie srebrno – srebrno-bursztynowe kolczyki. Małżonkowi powiedziałam, że czasy idą niepewne i pora zainwestować w kruszec.

A na ostatek zostawiliśmy sobie Wawel i nową wystawę Lapidarium – jest to rzecz dla wytrwałych koneserów, bo na wystawie w piwnicy są fragmenty oryginalnych kamieni z Wawelskiego Zamku, oraz trochę starych szyldów, które kiedyś ryło się u kamieniarza. Jako bonusik jest wawelska studnia, w którą można sobie zajrzeć, bo przykryta jest wzmocnionym szkłem. Wrażenia dużego wystawa na nas nie zrobiła, ale postanowiliśmy dzięki niej co miesiąc chodzić do jakiegoś wawelskiego muzeum, żeby sobie wszystko na spokojnie pierwszy, bądź kolejny raz pooglądać.

Zachęcam przynajmniej do obejrzenia trzech wystaw. Zachęcam także do odwiedzenia nas dziś w Nowym Bufecie. Dziś przepyszny tażin z kurczakiem. Oprócz mięsa są tam wspaniałe ciemne, niesiarkowane morele, które dusiły się w miodzie z dodatkiem lasek cynamonu. Do tego rozgrzewająca kasza bulgur, prażone nerkowce i świeża mięta. A oto wszystko:

– krem z cukinii z grzankami

– tażin z kurczaka z suszonymi morelami, bulgurem, nerkowcami i miętą

– tarta ze szpinakiem z fetą i mozzarellą fior di latte.