Tarta na tym zdjęciu to nie jest dzisiejsza tarta. To znaczy jest do niej bardzo podobna, ale dzisiejsza tarta piecze się jeszcze w piecu. Kiedy już się zrobi, prawdopodobnie podmienię zdjęcie na bardziej aktualne – to jest chyba z okolic końca listopada zeszłego roku. No ale co robić – czas nagli, jest 9:50, a ja nie mam czasu na czekanie z rozpoczęciem pisania na gotową tartę. Oszukałam Was więc – ale od razu się przyznaję. I nie pisnęłabym słówkiem, że to inny egzemplarz, ale na tej listopadowej wyraźnie widać kawałki migdałów – no a na dzisiejszej żadnych migdałów nie znajdziecie. Czyli możemy się umówić, że jest to coś w rodzaju informacji na opakowaniu. Na przykład kiedyś kupiłam sól, na której był obrazek jajka na miękko w podstawce i podpis: propozycja podania. Przyznaję, że okrutnie mnie to rozbawiło. Wtedy mnie rozbawiło, a dziś stosuję bardzo podobny trik.
Czyli, reasumując – dzisiejsze zdjęcie to propozycja podania tarta z brolułami – jeśli pragniecie mieć tożsamą, posiekajcie migdały, uprażcie i posypie nimi tartę.
W każdym razie – jest 9:55, tarcie został jeszcze kwadrans w piecu, a ja mogę w tym czasie podzielić się z Wami naszą lanczową listą. Oto co przygotowaliśmy:
- krem z dyni z mleczkiem kokosowym – dostępny od 10:30
- trzy porcje toskańskiej pomidorowej
- makaron tagliatelle all’amatriciana w sosie z pomidorów, z guanciale – dojrzewającym policzkiem wieprzowym, oliwą extra vergine i serem pecorino romano – jest to danie z gatunku tych zwyczajnych – niezwyczajnych, normalnych – nienormalnych, czyli na pozór nic w nim nie ma ciekawego, a smakuje nadzwyczaj dobrze
- tarta z brokułami, fetą i oliwkami liguryjskimi.