Czasem zdarza się, że kupi się mieszkanie w jakimś bloku czy kamienicy w spokojnym otoczeniu i nagle wszystko się zmienia. A to wybudują pod samym oknem blok. A to wytyczą nową trasę tramwajową – tutaj akurat oprócz negatywów jest i pozytyw – wartość mieszkania wzrasta, bo poprawia się komunikacja. A to wreszcie powstaje obwodnica. Czasem może się zdarzyć, że w lokalu usługowym na parterze zagnieździ się jakaś smażalnia i podłoga mieszkania nad ową smażalnią jest nagrzana do prawie pięćdziesięciu stopni (to jest akurat fakt – sprawa z ciechanowskich Bloków).
No i w zalewie tych wszystkich niedogodności, które pojawiają się już po zamieszkaniu w danym miejscu wkracza cała na biało ulica Czarneckiego w krakowskim Podgórzu. Dlaczego? Bo tam jest dokładnie odwrotnie. Oto mieszkańcy kamienic naprzeciwko całe życie spędzili ze wspaniałym i kojącym oko widokiem na areszt śledczy. Sąsiedztwo, którego przy najlepszych chęciach nie można nazwać fajnym ani atrakcyjnym. Nasz wspólny kolega (pozdrawiamy!) zastanawiał się nawet nad kupnem mieszkania tamże, ale okoliczność sąsiedztwa zniechęciła go skutecznie. No i co się wydarzyło? Ano areszt poszedł precz, a budynek przejął krakowski IPN. A jest to zabytkowa siedziba dawnego sądu dla miasta Podgórza. Został on pięknie odrestaurowany – prace ciągle trwają, ale wygląda to imponująco – i niedługo pewnie zacznie funkcjonować w nowym przeznaczeniu.
I to jest taka historia rodem z dawnego Teleexpresu, albo ze strony z wyłącznie dobrymi wiadomościami.
Pozostając w nadziei, że wywołałam uśmiech na Waszych twarzach, przechodzę do menu. Mam nadzieję, że również ono Wasz uśmiech wywoła:
- krem porowo – ziemniaczany z grzankami
- krem z dyni z mleczkiem kokosowym
- perski kurczak ze śliwkami, bulgurem i miętą – nasz kolejny czarny koń, czyli danie nadspodziewanie smaczne, choć niepozorne
- tarta z cukinią, mozzarellą fior di latte i słonecznikiem.
Aha, zapomniałabym – udanych Walentynek! I tak kochać się trzeba całym rokiem 😍🤪