Kolumbijska kawa excelso z przelewu i kawałeczek blondie. Jeśli takie kombo brzmi dla Was zachęcająco, jego konsumpcja może stać się Waszym udziałem. Znam bardzo blisko takich, którzy są w pociągu z Gdyni do Krakowa, a po dojechaniu idą prosto tutaj, i będą właśnie jedli blondie i pili kawę. Ale najpierw uraczą się tajską wołowiną. A po tym wszystkim wezmą jeszcze po zimnym rubenie – to na kolację. Nie dziwię się tej zachłanności – Basia kilka lat temu zamieniła Kraków na Trójmiasto i był czas, że często się u nas pożywiała. Dlatego chce skorzystać jak najwięcej podczas tej wizyty, która odbywa z małżonkiem. Na jej miejscu rozumowałabym w podobny sposób.
A fotografie wklejam dziś dwie – całego majestatycznego ciasta, oraz moich spadów, zapijanych mocną kawą.
Zapraszamy Was na lancz, zwłaszcza że dziś jest wzmocniony deserem. No i są dwie zupy – czyli dość bogato.
A proponujemy Wam co następuje:
- – krem z groszku z miętą i jogurtem
- krem porowo – ziemniaczany z grzankami
- tajskie curry massaman z wołowiny z ziemniakami, orzeszkami ziemnymi, ryżem basmati i kolendrą
- tarta z pieczoną dynią, suszonymi pomidorami i fetą
- blondie z białą czekoladą, prażonymi nerkowcami i kremem z masła orzechowego (małżonek sam owo masło robił!) z ekstraktem waniliowym (małżonek sam ow ekstrakt z wódki i laski wanilii przygotował!)