Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

10 maja 2024

W międzywojennej Polsce tak zwany pracownik umysłowy miał prawo do miesiąca nieprzerwanego wypoczynku urlopowego, a pracownik fizyczny do ośmiu dni. Oddzielną kategorią byli pracownicy portowi w Gdyni – oni w nagrodę za budowanie naszej dumy narodowej i strategicznego obiektu mogli pójść na nieprzerwany urlop, trwający aż trzy dni. Dowiedziałam się o tej rażącej dysproporcji ze wspanialej książki Grzegorza Piątka „Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939”. Książka była wielokrotnie nagradzana i bardzo dobrze, bo to kawał polskiej historii, napisana jest bardzo ciekawie, a bibliografia jest naprawdę imponująca. Podziwiam pracowitość pana Piątka i pracę redakcyjną, bo otrzymaliśmy solidne kompendium wiedzy ńie tylko o samej Gdyni. Powstanie miasta z morza jest tu bowiem świetnieni i szeroko osadzone w kontekście polityczno – historycznym. Mamy nie tylko Gdynię, ale także powstającą właściwie równolegle włoską Littorię – idealne miasto faszystowskie, powstające na osuszonych pontyjskich bagnach na chwałę nowego włoskiego ustroju i Benito Mussoliniego. Coś tam słyszałam o wielkich budynkach w okolicy Rzymu, ale historia Littorii nigdy wcześniej do mnie nie dotarła.
Z Gdynią nie wszystko się udało – miała być miastem idealnym, ale tak się nie stało. Mimo tego i takjest perłą polskiego modernizmu i mimo wielu wspaniałych, acz niezrealizowanych planów, udało się tam bardzo wiele rzeczy.
Po lekturę książki mam także ochotę odwiedzić inne powstałe od zera miasto tamtego okresu – Stalową Wolę (powstaniu Centralnego Okręgu Przemysłowego poświęcony jest osobny rozdział). I to mimo tego, że niedawno rozmawiałam z kumplem, który stamtąd pochodzi i pytałam go, co tam właściwie jest, a on powiedział, że kompletnie nic. Ja i tak mam w sobie duży imperatyw, żeby owo nic sobie obejrzeć, bez względu na młody wiek Stalowej Woli. Jestem po prostu ciekawa, jak to wszystko wygląda. I jakoś nie sądzę, żebym się rozczarowała, bo nie spodziewam się małego Wawelu, ani nawet zamku w Ciechanowie. A podobało mi się na przykład w dziwnym czeskim mieście Frydek-Mistek, niedaleko granicy z Polską.
Jeśli interesuje Was historia, uważam że „Gdynia obiecana” to must read- że tak sparafrazuję wyrażenie z branży mody. Mocno polecam.
A na lancz polecam rozpadnie mocno:

  • florencką zupę z fasoli z jarmużem, oliwą extra vergine, selerem naciowym i marchewką
  • gnocchi z gorgonzolą, szpinakiem, grana padano i prażonymi orzechami włoskimi
  • pięć porcji fusili al pesto z pomidorami i grana padano
  • tartę szparagową z łagodnym włoskim salami i mozzarellą fior di latte.