Dziś mała obsuwa. Musiałam pojechać o 7 rano do piekarni, bo o siódmej dopiero otwierają. Póki co postawiliśmy na Buczka i chleb „żniwny”.
Chleba od Pawlaka mamy jeszcze na 12 rubenów. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i pomoc. Póki co, odpowiednie blaszki już zamówione – będą jechać do nas z Niemiec – w polskich sklepach małżonek nie znalazł właściwych rozmiarów. Będziemy mieli też trzydziestoletni zakwas, bo Rafał – to ten kolega, który się przeprowadził na Mazury – sam piecze chleb i zaoferował, że się z nami podzieli.
Tak więc na razie mamy zastępstwo, ale mam nadzieję, że docelowo małżonek zyska nową sprawność skauta i będzie wypiekał.
A teraz przechodzę już do menu, bo sami wiecie, rozumiecie.
Oto ono:
- krem kalafiorowy z prażonymi orzechami włoskimi
- quesadilla – grillowana tortilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą, sosem z wędzonej papryki i sałata z winegretem
- tarta szparagowa z mozzarellą fior di latte.
A zdjęcie za chwilę, bo tarta się jeszcze piecze.