Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

11 czerwca 2024

Jeśli chce się znaleźć porządny tekst o obrzeżach kultury, o zjawiskach pomijanych przez mainstream, to nie można nie znać Dwutygodnika. Ten magazyn istnieje tylko w sieci i regularnie tam zaglądam, bo mają ciekawe wywiady, eseje, nieoczywiste recenzje filmowe (dalibóg, czasem kiedy oglądam bardzo średni film, a krytycy na różnych portalach dają mu siedem gwiazdek kiedy zasługuje na solidne pięć i pół, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że platforma streamingowa w jakiś tam sposób zachęciła ich do recenzji na wyrost, żeby zdobyć więcej wyświetleń – bo to się naprawdę w streamingach liczy). W każdym razie Dwutygodnik to niewątpliwie nisza, ale bardzo potrzebna i uzupełniająca ofertę krytycznych tekstów o kulturze i społeczeństwie. Tym bardziej mi miło, że dwa dni temu na ich ramach ukazał się tekst o Końskich jako koncertowej mekce kapel niezależnych sprzed ponad dwudziestu lat. Ja o tym wiem, a tym bardziej ludzie z Końskich o tym wiedzą, ale dla większości Polski jest to ciekawostka – ciekawostka warta przyswojenia. Krakowskie wątki też są, bo Grzesiek Kwiecień, który współorganizował koncerty w ś. p. koneckiej Piekarni, na początku lat dwutysięcznych przeniósł się z organizacją do klubu Re, a teraz współtworzy Unsound.
Co ja mam do Końskich? Otóż wiele – od początku studiów otaczali mnie ludzie stamtąd. Mieszkałam w akademiku z koneccczanką (teraz krótki kurs polonistyczny 🤪), przez którą pośrednio poznałam mojego małżonka – chłopaka z Końskich, który mieszkał wtedy w Warszawie. Przez Renię poznałam także Grześka z Re i dowiedziałam się o Piekarni.
W Końskich bywam również nieregularnie, bo mieszkają tam rodzice męża.
Żeby Was zachęcić do lektury powiem tylko, że często jakaś zagraniczna kapela grzła koncerty w Gdańsku, Warszawie, Krakowie i Końskich właśnie. A Grabaż z Pidżamy Porno sam dzwonił i sobie granie w Piekarni zaklepał.
To wszystko i dużo więcej jest w tekście Dwutygodnik „W Końskich wygrywa się koncerty”. Zachęcam Was do zapoznania się z nim, bo jest to pozytywny kawałeczek historii na kulturalnej mapie Polski.
My zaś jesteśmy kawałeczkiem kulinarnej mapy Krakowa. U nas czasem też ie koncerty wygrywa, jeśli akurat puszczę jakiś z playlisty.
A co do menu, to dziś jest takie:

  • zupa kukurydziana
  • kokosowe wegańskie curry z ciecierzycy i pieczonego kalafiora, z jarmużem i ryżem basmati
  • butter chicken w aromatycznym sosie z mieszanką przypraw haram masala, ryżem basmati świeżą kolendrą
  • tarta szparagowa z kozim twarożkiem.