Dzisiejszego,poranka sporo się kotłuje w mojej głowie. Ale to co się kotłuje, musi pozostać w kotłowni i dawać do pieca dopóty, dopóty będę miała bardziej sprzyjające okoliczności do uzewnętrznienia. A takie okoliczności to na przykład dwadzieścia minut. Dwadzieścia minut, których nie mam, których mi zabrakło rano. Telefon już dzwoni, zaraz będę go odbierać, jak tylko zaznajomię Was z menu.
A w menu dziś sporo rzeczy – dwa lancze, dwie zupy, tarta szparagowa i deser ze zdjęcia.
A wszystko,prezentuje się tak:
- toskańska zupa pomidorowa z oliwą i bazylią
- gazpacho – siedem porcji
- wegańskie kokosowe curry z bakłażanem, cukinią, brokułem i fasolką szparagową
- tajska wołowina massaman z ziemniakami, orzeszkami ziemnymi i ryżem basmati
- trparta szparagowa z kozim twarożkiem i oliwą
- sbriciolata – włoskie ciasto z ricottą i truskawkami.