Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

23 lipca 2024

Ze stu najlepszych – według New York Time Review – książek ostatniego ćwierćwiecza, przeczytałam zaledwie pięć. Tetralogię Ferrante, „Sprzedawczyka”, „Białe Zęby” (nie dokończyłam, przyznaję, świat tej londyńskiej powieści Zadie Smith jakoś mnie nie wciągnął), „Kolej Podziemną”. Mam na dysku „Wierzyliśmy jak nikt”, ale jakoś się nie mogę do niej zebrać. Oczywiście w każdym innym kraju lista wyglądałaby zupełnie inaczej – nic więc dziwnego, że w amerykańskim periodyku króluje literatura amerykańska. Ale przyznam, że pierwsze miejsce „Genialnej Przyjaciółki” mnie zaskakuje. Nie że względu na to, że to książka słaba – cała tetralogia to świetna rzecz, wspaniałe soczyście napisana, zachwycająca i denerwująca jednocześnie. Bardziej dziwi fakt, że Amerykanie na pierwszym miejscu postawili książkę z Włoch.
Kilku rzeczy z listy już nie przeczytam, ze względu na obejrzane ekranizacje – „Nie opuszczaj mnie” i majstersztyk „Olive Kitteridge” – miniserial, który od pierwszych kadrów tak do mnie przemówił, że oglądałam go dawkami, żeby jak najdłużej trwał. A nie lubię czytać książki po ekranizacji – za to odwrotnie jak najbardziej. Chociaż czasem mam tak, że książka tak oddziałuje na moją wyobraźnię, że postaci żyją w mojej głowie z własnymi twarzami, mówią niby w języku powieści, ale jednak po polsku i kiedy się biorę za ekranizację, to mi się ona nie podoba. Tak miałam na przykład z serialem „Genialna Przyjaciółka” – po dwudziestu minutach wyłączyłam pierwszy odcinek i nigdy tam nie wróciłam. Wykreowany świat był dla mnie obcy, bo niezwykle różnił się od tego, jaki miałam już w swojej wyobraźni. Poza tym ekranizacja zawsze traci, kiedy w książce narratorką jest bohaterka – tych wszystkich myśli i dygresji film/serial nie jest w stanie oddać.
Może ta lista będzie dla mnie jakimś drogowskazem co do następnych lektur. Na razie jednak przeczytałabym chętnie „Szkice piórkiem” Andrzeja Bobkowskiego, ale w tym celu muszę chyba przeczesać biblioteki, bo takich starych pozycji się raczej nie wznawia.
Abstrahując – oto menu:

  • harira – marokańska zupa z soczewicy i ciecierzycy
  • makaron cannelloni nadziewany szpinakiem, ricottą i mozzarellą fior di latte, zapiekany w sosie rosè
  • tarta brokułowa z suszonymi pomidorami, fetą i słonecznikiem.