Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

16 stycznia 2025

Filmy ulubione bardzo nie są tożsame z filmami najlepszymi. A często jest nawet tak, że te z listy – dajmy na to pięćdziesięciu – najlepszych filmów, to pozycje do tej pory nieobejrzane. Albo obejrzane raz, ale tak ciężkie i wstrząsające, że nawet myśl o ich ponownym odpaleniu jest nieprzyjemna wywołuje grymas. „Requiem dla snu”? „Dług” Krzysztofa Krauze? Widziałam, były wstrząsające, ale nigdy nie odważyłabym się sięgnąć po nie ponownie – a po „Płac Zbawiciela” nie sięgnęłam ani razu, bo podejrzewałam, że nie dźwignę go emocjonalnie (w czym utwierdziły mnie moje siostry, ostrzegając: Mada, lepiej tego nie oglądaj).
Te ulubione często, ale nie zawsze, są gdzieś w tyle za wybitnymi produkcjami, ale mają to coś. I zwykle są to filmy z rodzaju „Feel good”, albo światowy top sensacji.
Mam i ja swoje typy, do których wracam regularnie. „Co z oczu to z serca” (ach, ta chemia między Jennnifer Lopez i George’em Clooney’em!), „Big Lebowski”, „Klątwa Skorpiona”,”Miłość i śmierć”, „Sex, kłamstwa i kasety video”, „Casino Royale”, „Skyfall”, Trylogia Tolkiena/
Petera Jacksona, cały Bourne z Mattem Damonem, wszystkie Harry Pottery. Na pewno znalazłabym jeszcze trochę, ale nie mam tu czasu się rozpisywać. Myślę, że tyle w zupełności wystarczy.
Aha, od zeszłego roku także „Przesilenie zimowe”!
Po takim otwarciu (się) nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przejść do propozycji lanczowych:

  • krem kalafiorowy z olejem z pestek dyni
  • zupa z kapusty
  • kokosowe curry z kurczakiem, warzywami i ryżem basmati
  • cannelloni ze szpinakiem, ricottą i mozzarellą, w sosie rosè
  • tarta z bakłażanem, dętą, pomidorkami i orzechami włoskimi
  • kawałek tarty z cukinią, serem dobbiaco i oliwkami liguryjskimi.