
Dzisiejsza data to jednocześnie osiemdziesiąta rocznica wyzwolenia mojego rodzinnego Ciechanowa spod Niemca. Wczoraj była zaś takowa rocznica w Końskich – mieście mojego małżonka. W naszych miastach są oczywiście ulice imienia tych dat, dla upamiętnienia owych ważnych wydarzeń. W większości miast w Polsce są takie ulice, które różnią się od siebie datami, ale wszystkie są o tym samym.
A ostatnim wyzwolonym miastem był Wrocław – został oswobodzony i znacznie przy tym zniszczony przez Armię Czerwoną dopiero 6 maja 1945 roku. Wrocław jednak nie był miastem Polski przedwojennej, bo założyli go Czesi, a w naszych granicach był bardzo krótko (chociaż Piastowie Śląscy to linia, która wymarła najpóźniej). Brak ulicy Szóstego Maja we Wrocławiu coś nam mówi o tamtych skomplikowanych czasach.
W każdym razie – składam Ciechanowowi serdeczne życzenia z okazji wyzwolenia.
A na ironię zakrawa fakt, że nasza najładniejsza dzielnica – ogród, czyli Bloki, to urbanistyczna pozostałość po okupantach, którzy wybudowali zupełnie nowe centrum w tamtym miejscu. A moi dziadkowie – repatrianci – zamieszkali właśnie na Blokach, w takim poniemieckim domu – jeden brat na górze, drugi na dole. I weź tu bądź mądry…
Mądra jestem przynajmniej w kwestii lanczu i już się z Wami tym dzielę:
- krem z groszku z jogurtem
- makaron penne alla putanesca z oliwek, kaparów i pomidorów, z natką pietruszki i serem grana padano
- tarta ze szpinakiem, serem halloumi i pestkami słonecznika.