
Dziś jest trzeci dzień mojej niemobilności. Wczoraj rano wsiadłszy w tramwaj, kupiłam sobie bilet czasowy dwudziestoczterogodzinny. Pojechałam na nim do pracy, pojechałam po pracy na Stary Kleparz. Na Kleparzu u Greka zakupiłam najlepszą na świecie chałwę miodową ziarnistą – a jako wielką admiratorka chałwy wiem co mówię. Do tego doszedł jeszcze kawałek greckiego dojrzewającego sera i miks greckich oliwek. Dokupiłam jeszcze piękne pomidorki koktajlowe, obwarzanki na Sławkowskiej i miałam już zestaw na kolację, dopełniony pyszną włoską oliwą od małego, podrzymskiego producenta. Potem zrobiłam sobie spacerek przez Rynek i Planty do wpłatomatu i oczywiście nie oparłam się posiadowi na plantowej ławeczce i wystawieniu twarzy do słońca. Po pięciu minutach nagle mi się przypomniało, że mam zalecenia od pani kosmetolog żeby unikać słońca i stosować wysoki filtr (filtr, owszem, miałam, ale nałożony przed szóstą rano, a była szesnasta). Zeszłam z lini promieni błyskawicznie i udałam się na tramwaj numer 13.
A żeby móc jeszcze dziś przejechać na dwudziestoczterogodzinnymi bilecie, robiłam z rana kombinacje alpejskie. Wyszłam z domu na wcześniejszy tramwaj i jechałam nim, ciągle spoglądając na zegarek – miałam bowiem dziesięć minut do końca ważności biletu. Uf, uf – udało mi się dojechać do Ronda Grzegórzeckiego, a ostatni przystanek pokonałam energicznym krokiem, co dało mi trochę więcej energii. Energia ta bowiem wytwarza się zawsze po podróży rowerem lub spacerze. Wycieczka tramwajem, albo podróż samochodem skutecznie mnie z niej ogołaca. Zawsze jak przyjeżdżaliśmy ś.p. samochodem do pracy to miałam myśl, że szansa na ruch z rana znowu została zmarnowana.
I oto jestem. A wraz ze mną i z małżonkiem, który normalnie jak człowiek i bez kombinacji przyjechał rowerem, jest i dzisiejszy lancz. A oto, z czego się składa:
- krem pomidorowo-paprykowy z pesto
- pięć procji kremu kalafior owego
- kokosowe curry z bakłażanem, fasolką szparagową, cukinią, mini kolbami kukurydzy, szpinakiem i ryżem basmati
- pięć porcji perskiego kurczaka z suszonymi śliwkami, bulgurem i miętą
- tarta z boczniakami, mozzarellą fior di latte, oliwą truflową i bazylią.