
Miałam w głowie pomysł, żeby informację o wczorajszym umyciu przeze mnie okien przekazać Wam w odpowiedniej oprawie. Skorzystałabym z gotowego pomysłu – memu, który cyklicznie pojawia się przez Wielkanocą, kiedy to Jezus (ten od Faustyny Kowalskiej) pyta, czy już umyłeś dla niego okna. Obrazki są trzy, każdy następny przybliża jego twarz, a na końcu patrzą już na nas tylko niebieskie oczy. Patrzą z wyrzutem – a przynajmniej tak nam się wydaje.
No wiec chciałam odrobinę to sparafrazować i umieścić tu tryptyk swojej twarzy, ale napisałabym, że to ja umyłam dla Was okna.
No ale na takie rzeczy musiałabym mieć trochę więcej czasu. Paradoksalnie mniej zajmuje mi opisanie tej hipotetycznej sytuacji.
A wracając do meritum – tak, wczoraj je dla Was umyłam. Wpadłam w wir pracy i oprócz oczyszczenia prawie wszystkich szyb, rzuciłam się także na wykafelkowaną ścianę za piecem i grillem. Trochę dużo na siebie wzięłam, ale jak już zacznę i mam wenę, to idę za ciosem. W końcu wena jest kapryśną białogłową.
A propos meritum – przejdę już do THE MERITUM, czyli do dzisiejszego lanczu. Oto co proponujemy:
- krem z soczewicy i marchewki
- chili con pavo z piersią indyka, papryką, fasolą i ryżem parboile
- tarta z bio burakami, fetą i orzechami włoskimi.