8 listopada 2024

Dzień dobry wszystkim. Bardzo się cieszę na nadchodzący długi weekend. Ale bardziej chyba się cieszę, że nie śledziłam z oszołomieniem amerykańskich wyborów prezydenckich i nie przypisałam siebie do żadnego obozu – tak jakby to były wybory u nas i bylibyśmy europejskim stanem USA. Media rozkręcają takie podziały w związku z tym i wzbudzają w ludziach duży strach – wiem, bo pisałam na ten temat z koleżanką, która się boi wygranej Donalda.
Moja mała prywatna analiza mówi mi, że bez sensu trwonić zasoby na strach. Ten pan już był u sterów i świat się nie zawalił. Więcej powiem – świat również się nie zawalił u nas na między między 2016 a 2024. No i w ogóle nie przejmowaliśmy się Ukrainą w 2014 roku tylko dlatego, że media za bardzo nie podjęły tematu i nie rozkręciły spirali dla kliczków i wyświetleń. Czarne scenariusze uważam za bardzo mało prawdopodobne i myślę, że trzeba myśleć realnie o sytuacji naszego wschodniego sąsiada i zacząć jakoś wychodzić z tego konfliktu.
A propos podziałów – jeszcze niedawno linia przebiegała na osi: prawdziwy Polak wyznawca jedynej słusznej religii, broniący fundamentów rodziny – kontra czerwono-różowy zdeprawowany euroświr. Wczoraj małżonek pokazał mi ćwierkanie zapalonego twitterowicza – chociaż dziś można powiedzieć, że to X-man. Twitterowicz ów – jeden z wciąż najbardziej wpływowych dziennikarzy w Polsce – dokonał za pomocą X-narzędzia nowego podziału. Teraz, Moi Drodzy, jest tak: kto popiera Kamalę Harris ten jest Polakiem, a kto popiera Trumpa jest, cytuję, “pisowskim albo konfederackim czopkiem”. Tak – teraz są Polacy i czopki. Musicie się opowiedzieć po którejś ze stron – no chyba że nie czujecie się Polakiem z definicji owego dziennikarza, albo nie czujecie się czopkiem. No ale czy czopek jest świadomy swojego czopkostwa? A to już jest pytanie do filozofów.
Coś mi jednak mówi, że gdzieś poza zbiorem jest całkiem spora grupa ludzi, którzy tak jak ja nie identyfikują się z żadnym obozem i nie uczestniczą w tej śmiesznej wojnie.
A najlepsze remedium na medialne kałoszkwały to nieodmiennie długie spacery i mądre książki – to zawsze działa.
Ale remedium na smutki, albo głodek malutki może być też wizyta u nas – zapraszam na następujące dania:

  • krem z soczewicy i marchewki
  • wegański tażin z ciecierzycy, batatów, bakłażanów i cukinii, z bulgurem, suszonymi morelami, nerkowcami i kolendrą
  • tarta porowa z orzechami włoskimi i gorgonzolą.