4 lipca 2025

Jako że mieszkamy tuż przy stacji Kraków Zablocie, codziennie korzystamy z kładki pieszo-rowerowej obok mostu kolejowego. Bardzo się przyzwyczailiśmy do jej istnienia. Oprócz tego, ze w zimę kładka jest posypywana solą podczas opadów śniegu, nikt specjalnie o nią nie dba. Kilka dobrych miesięcy temu ktoś rozbił pierwszą szybę z ogrodzenia, które oddziela pociągi od pieszych i rowerzystów. Tysiące szklanych drobinek leżały na ścieżce rowerowej przez kilka tygodni, aż w końcu zostały rozjechane, zmiecione przez wiatr i relokowane na podeszwach. Skoro pierwsza szyba została zbita, potem już poszło – raz na jakiś czas kiedy jedziemy z samego rana do pracy, widzimy kolejną. W tym momencie jest już sześć albo siedem.
A kratki odpływowe, których jest na kładce kilkadziesiąt? Wszystkie jak jeden mąż zapchane i obrośnięte nieśmiertelnymi roślinami zwanymi przez nas chwasty, które wyrosną w każdych warunkach i w każdej szczelinie. Zapchane kratki powodują, że na kładce stoi woda. No i kiedy we wtorek wracaliśmy z pracy to mąż zauważył ekipę, która malowała ławki – są tam chyba ze trzy. A rano dodatkowo widziałam, że kratki odpływowe są jakby przetrzebione z roślinności – nie to, że ktoś je dokładnie wyczyścił, ale gęste rośliny już tak nie kłują w oczy. We czwartek dowiedziałam się, co tu się wydarzyło. Otóż – tuż przed wjazdem, obok wejścia na perony, przyczepiono tabliczka z nazwą Most Podgórzanek. Aha – pomyślałam sobie – było umocowanie tabliczki, były zapewne jakieś zdjęcia (kojarzycie tych polityków w programach informacyjnych i w serialach oraz filmach, którzy wbijają szpadel w ziemię – myślę o czymś na podobę). Oto stało się jasne, dlaczego kładka stała się nagle potiomkinowska i ekipa pomalowała ławki, bo akurat nie było trawy. Tu podmalować, tu wyciąć trochę chwasta i wygląda nawet, nawet. Tylko szyb nikt nie wstawił.
Dobra inicjatywa z tą nazwą, ale fajnie by było, żeby przy okazji poddać kładkę renowacji i wyczyścić porządnie kratki odpływowe. Więcej w tym działań PR niż realnych korzyści dla mieszkańców.
A co tam w kwestii menu? Już Wam podaję:

  • krem pomidorowy – pół na pół z włoskich pomidorów salsati i świeżych, które zostały z wczorajszego makaronu
  • krem z dyni – SZEŚĆ PORCJI
  • wegański tażin z ciecierzycy, batatów, pieczonego bakłażana i cukinii, z suszonymi morelami, prażonymi nerkowcami, bulgurem i miętą
  • tarta z pieczoną dynią, fetą i czosnkiem niedźwiedzim.