9 lipca 20z5


Ta zadowolona twarz na zdjęciu, po którym widać, że było zrobione być może nawet w pierwszej połowie XX wieku jest drugą stroną biletu na wystawę. Po bokach ma właściwe strony ze wszystkimi danymi, które powinny się na bilecie znaleźć. Jak widzicie – sztuki są trzy. Jak weszłam w ich posiadanie? To proste – zakupiłam na stronie kwartalnika dwa stare numery. Numer poświęcony Białorusi i numer o tytule Narody – historia i pamięć. Muszę się zebrać, bo na stronie jest ich coraz mniej – albo są już archiwalne, albo (chwilowo?) niedostępne, z możliwością otrzymania informacji, że się pojawiły w sprzedaży. W białej torbie z logo MCK oprócz dwóch kwartalników, znajdowały się także te trzy bilety. Wystawa kończy się dwudziestego lipca, więc jest jeszcze trochę czasu na obejrzenie. A jest to wystawa o sztuce Rumunii, na której już byliśmy.
Dlatego te trzy bilety są do wzięcia. I tym razem nie urządzam żadnego konkursu, bo zwykle wymyślam takie pokrętne pytania i równie od czapy odpowiedzi, że jest problem z odgadnięciem. Tym razem po prostu oddam je pierwszym osobom, które wyraża chęć ich posiadania. Klasyczne kto pierwszy ten lepszy.
Jeśli chodzi o nasze menu, to chili con carne jest dostępne również według tej zasady, bo mamy tylko sześć porcji. Ale są też inne rzeczy, z którymi już Was zapoznaję:
- toskańska zupa pomidorowa zagęszczana chlebem pieczonym przez małżonka, który podpiekam w kromkach, smaruję kromki ząbkami czosnku i dodaję do włoskich pomidorów; po ugotowaniu dodaje oliwę extra vergine, sól i pieprz a do podania posypuję bazylią
- dwie porcje kremu kalafiorowego
- curry z pieczonego bakłażana z masłem orzechowym i imbirem, podawane z ryżem basmati i kolendrą (do pewnego momentu, bo nie ma jej zbyt dużo- potem przerzucę się na bazylię)
- chili con carne – SZEŚĆ PORCJI
- tarta porowa z orzechami włoskimi i gorgonzolą.