29 października 2025

Patrzymy z coraz większym smutkiem, jak nasza Stara powolutku gaśnie. Niby na pozór nie jest najgorzej, ale pojawiają się te niewielkie symptomy, które świadczą o powolnym odchodzeniu. Jeszcze bierze leki na różne schorzenia i jako tako funkcjonuje. Ale coraz mniej się myje – a urządzała około czterdziestominutowe sesje ablucyjne – dzień w dzień. Oczywiście trochę ją w tym wyręczamy, wyczesując jej codziennie futerko. Po pierwsze to toaleta, a po drugie ona to uwielbia i układa się na łóżku do czesania, nadstawiając grzbiet. Co jakiś czas też przestaje mieć apetyt i wtedy dajemy jej tabletki, które bardzo pobudzają apetyt u kotów. Coraz częściej też zamiast rozłożyć się wygodnie, przykuca w pozycji charakterystycznej dla kotów w bólu. Kilka dni temu zaczęła się chować pod kołdrę – a przez całe życie nigdy tego nie robiła. Ba! Nawet nie umie się porządnie zakopać, w czym mistrzynią była jej towarzyszka Szarik. Małżonek czasem ma prawie bezsennne noce, bo Stara domaga się nieustannego głaskania – jeśli go nie otrzymuje, delikatnie drapie go w policzek – żeby nie zrobić krzywdy, ale napomnieć o niewykonywaniu obowiązków.
Nie mamy złudzeń, że dożyje dziewiętnastej rocznicy naszego spotkania (chociaż bardzo tego pragniemy), które odbyło się w schronisku na Rybnej, szóstego stycznia 2007 roku. Mały czarny zabiedzony kotek z nadpalonymi wąsami i kocim katarem. Ledwo ją wtedy odratowaliśmy, ale za to potem cieszyła się doskonałym zdrowiem.
Póki co staramy się jej poświęcać jak najwięcej czasu – tylko tyle i aż tyle możemy dla niej zrobić.
Póki co Starenia jeszcze żyje i tym się cieszymy tak długo jak będziemy mogli.
Nie mam pomysłu jak spiąć to wyznanie z dzisiejszym menu – trochę będzie więc od tak zwanej czapy. Ale jest to równie ważna część tego tekstu. No to lecimy:
- krem z buraków z jogurtem
- perski kurczak z suszonymi śliwkami, bulgurem i miētą
- tarta szpinakowa z gorgonzolą i orzechami włoskimi.