27 sierpnia 2024

Siedemnaście i pół roku życia kota, to jest osiemdziesiąt osiem lat życia ludzkiego. Kawał życia. Mam nadzieję, że to życie było dobre. Dwójka rodzeństwa Szarika, która została z mamą, nie miała tyle szczęścia – biegając po wsi gdzieś się zagubiły – może ktoś je przejechał, nie wiadomo. Ale jej matka – jej matka była swego rodzaju ewenementem. Kiedy przyjaciele kupili ten dom, kotka już tam była. Właściwie nie wiadomo ile miała lat – co najmniej rok, bo już w następnym roku od ich wyprowadzki urodziła trzy kociaki. I tak sobie żyła w domu, przeszedłszy wszystkie burze i zaakceptowawszy dwóch psich towarzyszy, które gospodarze – już w trochę innym składzie – uratowali z tragicznych warunków. Mamą Szarika – Stara (nazywa się tak samo jak nasza druga kotka) odeszła rok temu, w drodze do weterynarza. Przeżywszy co najmniej osiemnaście lat, ale mogło to być równie dobrze dwadzieścia pięć.
A Szariczek odeszła wczoraj wieczorem. Najbardziej mi będzie brakować tego, jak w ostatnich latach tuż przed budzikiem przychodziła do nas do łóżka i bodła mnie łebkiem na powitanie. I jak lubiła być czesana i przychodziła na zawołanie jak piesek.
Jest jeszcze Stara – osiemnastolatka. Ale pan weterynarz ciągle powtarza, kiedy przyprowadzamy ją na okresowe badania i nie znajduje u niej żadnych przewlekłych chorób: STARA ALE JARA.
Mimo smutnych okoliczności jest menu do zaprezentowania. A dziś jest takie:

  • krem ziemniaczano – polowy z olejem z pestek dyni
  • penne z pesto bazyliowym, świeżymi pomidorami i serem grana padano
  • tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem grana padano.