Kokaliki. Krem z porów z cheddarem i chorizo
Kilka lat temu robiliśmy tę zupę w Manzanie. Szefem był wtedy mój ukochany Szkot, o którym już pisałam tutaj. Dzień przed weekendem powiedział: „Magda, we gonna make […]
Kilka lat temu robiliśmy tę zupę w Manzanie. Szefem był wtedy mój ukochany Szkot, o którym już pisałam tutaj. Dzień przed weekendem powiedział: „Magda, we gonna make […]
Po raz kolejny nacięłam się na jeden z czerwonych dni w kalendarzu. I po raz kolejny zapomniałam o chlebie. Niby taki powszedni, a się o nim nie pamięta. To dziwne i zastanawiające
W tej historii polskie przysłowia biją się o palmę pierwszeństwa. Na ringu stanęły: NIEDBAŁY ROBI DWA RAZY i KTO NIE MA W GŁOWIE TEN MA W NOGACH, kontra GŁUPI MA ZAWSZE
Jakiś czas temu odgrażałam się, że teraz częściej będą się tu pojawiać dania lekkie, bez hardkorowych przypraw, w sam raz dla matki karmiącej. Oczywiście
Lepiej z Arki spaść Noego Niż pieroga nie zjeść tego.
Czy Szanowny Czytelnik zna etymologię słowa „karnawał”? Pochodzi od wyrażenia „carne vale”, które w języku włoskim znaczy dosłownie „mięso dozwolone”. Czyli jedzcie tłusto
Ten makaron zrobiliśmy rzutem na taśmę. Przyczyną był zakup krewetek w całości, z czarnymi łypiącymi oczkami i pancerzykiem, kuszących sumiastym wąsem. Wprawdzie już ugotowanych
Sprzedam Wam suchar kucharski. Czy może kuchar sucharski. Otóż – jeśli się zapomnisz i chwycisz garnek lub blaszkę wyjętą z pieca i od razu puszczasz
Jeśli choć trochę interesujecie się kulinarnymi trendami, zmieniającymi się co jakiś czas, zauważyliście na pewno, że hummus robi zawrotną karierę. Powiedziałabym, że teraz na absolutnym
Ukochany nigdy jej nie jadł. Był niezmiernie ciekaw, jak smakuje i wygląda. Jedyne miejsce pracy, w którym ją gotowałam, to dawne Cherubino.
Kilka lat temu myślałam, że matjasy to matjasy. Takie młode śledzie. Wszyscy wiedzieli o co chodzi, nazwa była znajoma i dość oczywista. Aż tu nagle, w nowej pracy
Czuję się w obowiązku podać niezawodną receptę na tę wigilijną zupę. Po pierwsze – jest niezwykle prosta w przygotowaniu, a składniki kupicie w każdym sklepie.
Bodajże w poprzednim odcinku roztkliwiałam się nad Starym Kleparzem i Grzegórzkami, że mają tam wspaniałe wiktuały, w zwykłych sklepach niedostępne. Guzik prawda, przynajmniej jeśli chodzi
Kto nie wie co to „świdermajer”, niech poszuka, bo to ciekawe zagadnienie. A że będzie dziś o fusilli, czyli po prostu świderkach, to się tytuł nasunął. Właściwie ten makaron to nie świderki, a świdry.
Z makaronem, i to w harmonii. Bo harmonijna to zaiste pasta. Nazywa sie armoniche (daruję sobie translację), a wygląda tak:
Już drugi raz wspominam na tych łamach o postaci odtwarzanej przez Tadeusza Rossa w żółtej czapie. Będąc w głębokiej podstawówce naoglądałam się go dużo, emploi go wyróżniało.
Nazwa czadersko wygląda z francuska. Czar pryska przy wymowie. To „kisz”, czyli po naszemu kojarzy się z kiszonką, albo z przeganianiem zmor i duchów (A kisz! A kisz! Zgiń,
Zupy tajskiej zjadłam już kilka wersji, w różnych miejscach. Za każdym razem smakowała zupełnie inaczej, ale z każdej bym coś wyciągnęła, żeby stworzyć wypadkową.