Już nie raz przy okazji gotowania minestrone z makaronem literki śmiałam się, że ułożę coś z tych maciupkich makaroników. Nigdy nie traktowałam tego poważnie. Aż tu nagle….
Oczywiście nie zrobiłam tego ja, tylko mój kochany małżonek, który coś tam sobie dłubał, kiedy ja pochylałam się nad kolejnymi dzisiejszego ranka zwałami cebuli do pokrojenia. Nagle patrzę, a na blacie widnieje napis z literek. Wygrzebał, skubany. Zdjęcie też zrobił. Ja dziś tylko siedziałam w garach.
Wysiedziałam w nich rzeczoną zupę minestrone. Wysiedziałam także chili con carne. Oraz tartę z dynią, brokułem i fetą.
Blondie i Kanadyjczyków wysiedziałam wczoraj.
Natomiast nie jestem w stanie wysiedzieć żadnego jajka.