Łaknąc kultury w codziennym zabieganiu wybrałam się z siostrą w sobotę na galę zakończenia Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Gala jak gala – wręczono dużo nagród, wykonano wiele klasków. Po gali były projekcje nagrodzonych filmów i to mnie najbardziej interesowało. Niestety projekcje zaczęły sie o 22.00 czyli o czasie, w którym normalnie przychodzi do mnie Morfeusz. Tym razem dzielnie wypychałam go za drzwi, ale około 23.30 władował się bezceremonialnie. Ostatnie pół godziny mojego oglądania spędziłam pochrapując, dlatego z siostrą stwierdziłyśmy, że wygodniej jednak śpi się we własnych łóżkach. Ale pięć filmów obejrzałam, co mnie niepomiernie cieszy. Polecam wam „Ikonę” obsypaną deszczem nagród. Zresztą wszystkie były bardzo dobre.
Bardzo dobre…..
Bardzo dobra jest zupa. To krem z dyni i cukini z zielonym makaronem z cukiniowej skórki.
A takze kasza bulgur z makaronem vermicelli, oraz pieczonymi i gotowanymi warzywami (bataty, marchewka, młode ziemniaki, brokuły i fasolka szparagowa), sosem z gorgonzoli i kruszoną fetą.
Mamy także tartę wytrawną z pesto, pikantnym salami,kukurydzą, fetą i pomidorkami cherry. Później będzie tarta z kiełbaskami.
Na słodko jest albo dość słodka tarta czekoladowo-blokowa albo kwaśniejsza tarta cytrynowa.