Jak widzicie jest nowa możliwość w programie do obrabiania zdjeć. Można od dziś dodawać teksty. Nie będę jej nadużywać, ale nie moglam po prostu się powstrzymać, a to był pierwszy tekst, który przyszedł mi do głowy.
A wczoraj czytałam wywiad z młodym Makłowiczem, który skończył dwadzieścia cztery wiosny. Wywiad jest oczywistym działaniem piarowym przed otwarciem restauracji i nie jest to nic zdrożnego – to jest ogólnie przyjęte. Nie to mnie jednak poruszyło. Bohater wywiadu opowiada tam o gastronomi, obsłudze gości restauracji i swoich doświadczeniach absolwenta jednej z najlepszych szwajcarskich prywatnych szkół związanych z gastronomią i znajomości sztuki usługiwania gościom w eleganckich przybytkach z jedzeniem. Kilka razy opisuje jak dostał w twarz, kopa w tyłek, talerzem w głowę. Nie traktuje takiej przemocy jako czegos niezwyczajnego.
A ja się zastanawiam – czy Wy – pracownicy sądow, banków, biur, korporacji, szpitali, handlu, pozwolilibyście sobie na takie traktowanie w pracy przez niezrównoważonych furiatów? Bardzo mnie to smuci. Bo ja widzę to tak – jeśli w kulturze cywilizowanej Europy z jednej strony jest sala restauracyjna z wszystkimi wymogami savoir vivre i całym „ą” i „ę”, a drugą stroną tego medalu jest ktoś, kto na zapleczu jest bity po twarzy lub kopany w tyłek, to coś jest z tą kulturą nie tak.
A adept szkoły nie widzi w tym nic skandalicznego, niczym ofiara syndromu sztokholmskiego, albo dorosły, który mówi:”Mnie rodzice bili, a wyroslem na ludzi.”
U nas si nie bije, chyba ze będą bitki wołowe.
Dziś bitek brak, a jest co następuje:
– krem ze świeżych pomidorów
– farfalle z grillowaną cukinią, sosem śmietanowo-winnym i serem pecorino romano
– tarta z oliwkami, papryką i serem kozim, a potem będzie jeszcze porowa z tymiankiem i ricottą
– tarta z kremem czekoladowym i kajmakiem (cena – 7 złotych)