23 listopada 2017

  Zostałam ostatnią Siostrą Sister bez prawa jazdy. Po drodze, w międzyczasie, nasza rodzinna trójmiejska dwógłowa odnoga wysforowała się i tydzień po tygodniu zdała praktykę. Nasza najstarsza siostra zamieszkująca rodzinne miasto, właścicielka starego peżocika już jest przerażona. Przecież jak się wszystkie świeżo kierujące zwalimy na Boże Narodzenie do domu to będziemy się biły o kierowanie jej autem. Czyli nastąpi powrót do głębokiego dzieciństwa, kiedy to częstokroć nie szczędziłyśmy sobie razów, czy ciągnięcia za włosy. Gdybym i ja zrobiła prawko do końca roku, obiektywnie patrząc mam największe szanse, ponieważ wstaję najwcześniej. Więc szybkie przetarcie oka, błyskawiczne poranne ablucje podczas gdy kawa się robi i hajda na mazowieckie dróżki, jak ta Pyza z antycznej dobranocki z lat osiemdziesiątych. Jest dość nowa obwodnica o długości piętnastu kilometrów, więc jak na tak nieduże miasto jest gdzie poszaleć, hłe hłe. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało, ale zakładam że trzeba będzie siąść i zrobić grafik.
Na razie skupiam się na weekendowej podróży do ukochanego Cieszyna – wprawdzie autobusem ekspresowym, ale za to z noclegiem na Zamku. Ależ się objem smażonego syra z bramborami, ależ ochłepcę czeskich lagerów! Z radości mordka się śmieje.
Radość ta nie pochłonęła nas na tyle, żeby zapominać o codziennych obowiązkach. Jest dla Was lancz, tarta i słodkie, nie lękajcie się. Oto jaki:
– florencka zupa z fasoli z jarmużem i grzankami
– keralan curry, czyli niezwykle aromatyczne curry z południa Indii z kawałkami kurczaka, mleczkiem kokosowym, pomidorami i ryżem basmati
– tarta z bakłażanem, cukinią, suszonymi pomidorami i serem fontal
– tarta z białej czekolady i kardamonu, polana musem malinowym.