Niezbyt to dla mnie fortunny dzień na debiut w prasie lokalnej – w końcu cóż może przebić wczorajsze roszady i maskarady na Wiejskiej i Nowogrodzkiej. No ale spróbuję się przebić ze swoim skromnym felietonem, na który swoich szpalt użyczyła mi Gazeta Wyborcza. Ściślej jej krakowski oddział, dodatek „Co jest grane”. W sklepie obok zakupiłam już cztery egzemplarze – przy tak licznej rodzinie to konieczne. Ssanie w żołądku zaliczyłam rzecz jasna. Jestem sobie strona w stronę z panem Nowickim, który we wrześniu nas zreceznował, więc tym bardziej jestem uradowana. Miałam dziś gonitwę myśli, a w tej gonitwie znalazło się miejsce nawet na domorosły rap. Jako ukryta dusza quasi-hiphopowa (w końcu nazwa mojej ciechanowskiej dzielnicy to -nomen omen – Bloki) zaczęłam już w duszy freestajlować. Mogłoby to iść tak:
„Wychowana na Blokach, na Banditten Strasse
obok NOT-u. Nie była zawsze asem.
Kościuszko z jej szkoły to teraz Konopnicka –
Zostawili jej nosa, dorobili cycka.”
Niestety nie mam czasu żeby to teraz rozwijać, ale kiedyś się pomyśli.
Aha – felieton t nie tylko czcza pisanina – na koncu znajdziecie przepisy na doskonale Wam znane – zupę kukurydziana i tagine z kurczaka. W komentarzach umieszczę zdjęcia, jeśli ktoś miałby ochotę zerknąć a nie ma dostępu.
Z blasku chwały przechodzimy do jadłospisu. A wygląda on dziś tak:
– krem pomidorowy z pesto
– tajskie zielone curry z kurczakiem, bakłażanem, cukinią, fasolka szparagową, groszkiem i mini kolbami kukurydzy; do tego ryż basmati
– tarta z cukinią, zielonymi oliwkami, cheddarem, pestkami słonecznika i bazylią
– tarta czekoladowo-kajmakowa
– bogactwo! – sbriciolata z ricottą i porzeczkami.
