19 marca 2018

  Na jednym z przystanków tramwajowych na mojej drodze do pracy jest reklama perfum Dior dla mężczyzn. Perfumy nazywają się Sauvage. Za każdym razem wytrzeszczam oczy ze zdumienia że osobą, która reklamuje ten zapach, jest Johnny Depp. Gwiazda zatrudniona do kampanii reklamowej w domyśle ma zespół cech, które mają się z owym produktem kojarzyć, które mają skłonić klientów do zakupu pewnego stylu życia, bardziej nawet niż samego produktu. I jest dla mnie trudne do zrozumienia że kilka lat temu John Galliano z hukiem wyleciał z firmy za rasistowskie odzywki, ale człowiek który w ostatnich czasach dał się poznać jako damski bokser swojej dwa razy młodszej nowej narzeczonej i żle dobierający role aktor jest twarzą tej kampanii. Że niby ma taką „sauvage” naturę? Że taki jest nieokiełznany że jeśli czasem spierze swoją partnerkę to w ramach tej dzikości trzeba mu wybaczyć? „Le boxeur féminin” byłoby lepszą nazwą do tej twarzy, która (mówię tu o moich odczuciach) kiedyś budziła zachwyt, a teraz już tylko niesmak.
Serio – mogli równie dobrze zatrudnić byłego chłopaka Rihanny (pamiętacie go jeszcze?), który po tym jak sprał ją na kwaśne jabłko, został publicznie potępiony przez całą branżę i nie tylko.
Tak dzisiaj z powagą zapodaję, ale codziennie rano, gdy tramwaj skręca ze Starowiślnej w Dietla i widzę to zdjęcie i te perfumy, to mimowolnie się zżymam. Poza tym pogoda dzisiejsza jest równie wstrętna co w weekend, zostały mi już mierne resztki sił witalnych. Dobrze że się zapisałam na te wszystkie fitnessy – dzięki temu można uzupełnić bak.
Wy w celu uzupełnienia baku nie musicie się od razu fitnessować – wystarczy się u nas pojawić na popas i zjeść dzisiejsze specjały. A są to:
– krem z ciecierzycy z kuminem i cynamonem
– gnocchi ziemniaczane z sosem z pomidorów, włoskich wędlin i warzyw, lekko pikantne i podawane z serem grana padano
– tarta wytrawna z pieczonymi burakami, kozim serem, pomidorkami cherry i pestkami dyni
– tarta z kremem czekoladowym i konfitura malinową.