Wczoraj okazało się, że nasze kilkunastoletnie, trochę rozleniwione kocice, mają jeszcze całkiem sporo wigoru. Odkryliśmy to przy okazji zakupienia dla nich na próbę filcowej norki, ciemnej i bardzo przytulnej. Po rozpakowaniu i złożeniu pół godziny norka stała spokojnie w kącie, bo Stara i Szarik zajęły się kolorową rybką dołączoną do zestawu, oraz patyczkiem nasączonym kociolubną substancją – nie pamiętam nazwy, ale to odpowiednik kocimiętki, o zapachu popielniczki wypełnionej petami. Stara ganiała za rybką, a Szarik próbowała desperacko obgryzać kijaszka, a zadanie ma utrudnione, bo w tym roku wypadł jej kieł i jest trochę szczerbata. Kiedy znudzone harcami wreszcie zainteresowały się nowym lokum, zaczęły się walki i podchody. Gdy jednej udało się zająć terytorium, druga rozpoczynała ostre drapanie, albo przyczajała się tuż obok. Gdy tylko jedna poszła podjeść, albo do kuwety, druga natychmiast wskakiwała do nowego legowiska. I tak cały wieczór. Nie powiem, dostarczyły nam wiele radości, ale już wiadomo że trzeba w przyszłym miesiącu zakupić drugie lokum, jeśli nie chcemy niesnasek, waśni i wojen domowych.
Zobaczymy, która będzie okupować legowisko, kiedy wrócimy dziś do domu.
Tymczasem skupmy się na tu i teraz. A tu i teraz kończymy już przygotowywanie dla Was dzisiejszego lanczu. A propozycje mamy takie:
– zupa z kapusty z pesto, ryżem arborio i serem grana padano
– gnocchi z sosem z gorgonzoli z pomidorami i rukolą
– tajska wołowina massaman w mleczku kokosowym z orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
– tarta z bakłażanem, orzechami włoskimi, fetą i pomidorkami cherry
– ciasto marchewkowe z kremem waniliowym i orzechami włoskimi.