Ten przekochany portal społecznościowy, na którym właśnie to czytacie (pozostali czytają na naszej stronie internetowej), znowu mnie delikatnie dyscyplinuje. Zważywszy na jego zasięg i ogólnoświatową korporacyjną władzę, dał sobie do tego prawo, bo jest duży i silny. Kończę pracę, sprzątamy, zapominamy, udajemy się do domu. Chwytam torbę, biegnę na basen, wracam i oddaję się zwyklym, popołudniowo-wieczornym czynnościom. Czytam gazetkę lub książkę, wstawiam pranie, coś przekąszam. Zaglądam tez na fejsa, żeby ogarnąć ewentualne konwersacje i zobaczyć co tam. I na przykład o dwudziestej pierwszej dostaje wygenerowaną automatycznie wiadomość: „Magda! Użytkownicy od jakiegoś czasu nie mają z Tobą kontaktu. Napisz post!”. Godzina późna, człowiek probuje się wyciszyć, przygotować do następnego dnia ciężkiej pracy, a tu wieczorna komenda. Ale to tak a propos algorytmów i sztucznej inteligencji – muszą się one bardziej rozwinąć, żeby ogarniać niuanse. Na razie więc możemy spać spokojnie, chociaż małżonek mówił mi ostatnio, że jakiś naukowiec stworzył program ze sztuczną inteligencja, która okazała się tak zaawansowana, że facet się wystraszył i program wyłączył. Ten fejsbukowy algorytm na szczęście jest baaaaardzo daleki od takiego poziomu. Zacznę się niepokoić, kiedy koło dwudziestej pierwszej będzie mi proponował gotowe felietony, niczym nie różniące się od moich.
Ale gotujemy i pieczemy przynajmniej sami. Udział w tym procesie bierze głowa i obie ręce. Za pomocą tych organów udało się nam przygotować:
– zupa z kapusty z pesto, ryżem arborio, serem grana i pomidorami
– gnocchi z ragu bolońskim z wołowiny i warzyw, z natką pietruszki i serem grana padano
– tarta z pieczonym kalafiorem, pomidorkami cherry i serem pecorino romano
– tarta czekoladowo-kajmakowa.