Nie wiem, w jaki sposób to się dzieje, ale nasi klienci selekcjonują się sami. Przez te cztery i pół roku zdarzało nam się gościć w swoich progach ludzi – zwykle o atrakcyjnej i brzęczącej monetą aparycji – i odwrotnie proporcjonalnej do zewnętrza kulturze osobistej i manierach. I jest to ciekawe, bo oni nigdy nie wracają. W sposób naturalny uznają, że nasze progi są dla nich za niskie, a oferta za prostacka. W takiej sytuacji każdy jest zadowolony – ja, bo nie muszę mieć do czynienia z gburem i człowiekiem niesympatycznym, oraz ów człek – bo nie dostał ani jedzenia ani lokalu ani obsługi w standardzie, do którego przywykł.
Na szczęście mamy Was – kwiat krakowskiej (i nie tylko) klienteli. I bardzo nam z tym dobrze. I piszę to szczerze.
Szczerze piszę także o naszych dzisiejszych wyrobach, którymi będziemy Was raczyć. Są to:
– krem z dyni i cukinii
– chili con carne z wędzonym boczkiem, papryką, fasolą, pomidorami, grillowana tortillą, kolendrą i odrobiną kwaśnj śmietany
– tarta ze szpinakiem, gorgonzolą, feta i orzechami włoskimi
– cztery kawałki tarty z pieczarkami, wędzoną pancettą i mozzarellą
– ciasto marchewkowe z orzechami włoskimi i kremem waniliowym.