Wczoraj popełniłam klasyczny fakap, strzał w stopę, tudzież w rzepkę. Otóż pozwoliłam sobie zapomnieć poinformować Was, że na lancz są dwa rodzaje lasagne. To znaczy szybko się zorientowałam w przeoczeniu i uzupełniłam wpis. No ale fejsbunio to fejsbunio – algorytmiki nie poszły mi na rękę, albo w swej sztucznej inteligencji zemściły się za to, że czasem je tu obsmarowuję. W każdym razie na fejsbuku zabrakło tej kluczowej informacji. Skutek był taki, że korzystający tylko z naszej strony, bądź wpadający w ciemno „na obiad” byli wczoraj w uprzywilejowanej pozycji, a lancze trwały i trwały aż do szesnastej, co zdarza się rzadko. Drugi skutek jest taki, ze mamy dziś przez to podwójny lancz i podwójną zupę, co zdarza się równie rzadko co pełna tablica do szesnastej.
A ja ciągle jestem lekko roztargniona – chwilę temu zamiast chrupnąć uprażonego zbyt mocno nerkowca, beztrosko chrupnęłam resztki kredy, którą to probuję kupić już od tygodnia. I tym chrupnięciem sprawiłam, że jeśli nie kupię dziś kredy, to jutro tablica będzie pusta. Więc może to i dobrze, bo z nożem na gardle człowiek jednak bardziej się stara i lepiej wytęża pamięć.
A oto przed Wami bogactwo dzisiejszego lanczu – tym razem w PEŁNEJ krasie:
– zupa z kapusty z pesto, pomidorami, ryżem i serem grana padano
– kokosowa zupa dahl z soczewicy i pomidorów
– perski kurczak ze śliwkami, bulgurem i świeżą mietą
– 10 kawałków lasagne brokułowo-serowej, z gorgonzolą, mozzraellą i grana padano
– tarta z bakłażanem, detą, pomidorami i tymiankiem
– tarta czekoladowa – blok, z prażonymi nerkowcami.