Porwaliśmy się w końcu niedawno na „Bohemian Rhapsody” – wprawdzie w domowym zaciszu, ale przez oficjalne kanały. Niestety, zgodnie z przewidywaniami, trudno było nam oglądać ten nieudany twór, w którym broni się tylko muzyka i kreacja odtwórcy głównej roli. Przez ekran przesuwają się papierowe postaci z papierowymi problemami, wygłaszając przeważnie ważkie i przełomowe kwestie, zamiast normalnie rozmawiać. Najbadziej smuci świadomość zmarnowanej szansy – kiedy następnym razem ktoś weźmie się za temat, nie oglądając się na aprobatę Briana Maya czy Rogera Taylora? Kiedy pojawi się drugi Rami Malek? Wszyscy polecają teraz na Netflixie fabułę „Brud” o metalowym Mötley Crue, argumentując, że tak powinien wyglądać „Bohemian Rhapsody”, gdyby wszystkiego w nim nie zabrakło. „Brud” jest na naszej krótkiej liście, pewnie zobaczymy go w weekend. A filmu o Queen i Freddie’m Mercury niestety nie polecam – no chyba że najwytrwalszym fanom.
Polecam za to z czystym sumieniem nasz dzisiejszy lancz. Proponujemy Wam co następuje:
– krem pomidorowy z ziołami i oliwą extra vergine
– makaron linguine z pesto, pomidorami i serem grana padano
– tarta z bakłażanem, fetą i pomidorkami cherry
– trzy kawałki tarty z burakami, kozim serem i tymiankiem
– tarta czekoladowa-blok, z kawałkami herbatników i orzechami nerkowca.