Fakt prowadzenia własnej działalności gospodarczej sprawił, że nagle odkryłam jedną z ważnych nauk społecznych – ekonomię. Okazało się, że zagadnienia współczesnej ekonomii mogą być fascynującym tematem. Z ochotą czytam na ten temat artykuły w prasie, oraz słucham ekspertów w radiu. I mimo że prowadzę tę mikro-działalność, nie znalazłam się w gronie narzekających na państwowe ciężary i nie dorobiłam się pseudonimu operacyjnego „Henryka Bochniarz”. Jestem raczej zdania, że skoro Twoja firma zniknie z rynku, jeśli zamiast śmieciówek i najniższej stawki zaproponujesz pracownikom godziwe warunki zatrudnienia to może i lepiej dla rynku, że takiej firmy nie będzie. Bo nielubiane przez wielu wyrażenie „kapitał ludzki” znaczy też tyle, że w ten kapitał trzeba inwestować, remontować go i doszkalać, żeby przynosił Ci dywidenda. Mnie na ten przykład nie stać na wykwalifikowanego pracownika z doświadczeniem, więc postanowiliśmy sami ciagnąć nasz wózeczek i nie wygłupiać się z nędznymi umowami – bo za pieniadze, jakie jesteśmy w stanie zaoferować znajdziemy tylko kogoś bez doświadczenia. Poza tym nikt na śmieciówce czy najniższej krajowej nie zaangażuje się tak w naszą pracę jak my sami. Dlatego, Moi Drodzy, nie planujemy rozrostu, filii itp., poza tym uważamy, że w tym miejscu mamy jeszcze mnóstwo rzeczy do rozwinięcia. Bo rozwoju firmy nie utożsamiam z ekspansją i otwieraniem trzech filii, ale na przykład z inwestowaniem w klimatyzację, profesjonalne chłodnictwo itp. Ważne jest też nieschodzenie z poziomu, jaki się wypracowało. Z jakąż rozkoszą wtrynię tu moje ulubione przysłowie – „Każdy orze jak może”. My orzemy właśnie tak, a efekt dzisiejszych Orków poniżej:
– florencka zupa z fasoli z jarmużem
– tajska wołowina massaman w mleczku kokosowym, z orzeszkami ziemnymi, ziemniakami, trawą cytrynową, liśćmi kaffiru, kolendrą i ryżem basmati
– tarta z bakłażanem, fetą, oliwą, suszonymi pomidorami i bazylią
– tarta czekoladowo-kajmakowa.