27 listopada 2019

  
Czasem wynajduję sobie jakąś ciekawą rzecz – na razie ciekawą w teorii i tylko dla mnie – i postanawiam ją zgłębić mając przeczucie, że może to być interesujący temat. W zasadzie mój udział w jego rozwinięciu sprowadza się do najprostszej czynności – researchu, czy też spolszczonego już riserczu. Oczywiście pragnę przyłożyć się należycie do wyszukiwania informacji, żeby mój risercz nie był na poziomie tego z tweetów Ziemkiewicza. Plan ów często pali na panewce, ponieważ albo zapominam o czym to ja tam miałam poszukać, albo zwyczajnie nie mam czasu. Dobrze że nie jestem pismaczką na etacie, bo wtedy zarabiałabym grosze, najpewniej na śmieciówce. Oh, wait – przecież w naszym kraju dziennikarze zarabiają grosze na śmieciówkach lub z doskoku. Rozmawiałam z resztą o tym wczoraj z koleżanką, która siedzi w tym zawodzie już dobre dwadzieścia lat – ma pióro, ma nazwisko, ma szacunek. Cóż z tego, skoro stawki proponowane jej przez redakcje są nikczemne. Dlatego pisze okazjonalnie, a źródeł utrzymania szuka gdzie indziej.
I teraz zobaczcie mój nikczemny zabieg – przewiozłam się na jej plecach, żeby usprawiedliwić przed Wami moje gospodarowanie czasem i niekorzystanie z notatnika i terminarza. Mam nadzieje że nasze lancze, focaccie i rubeny na tyle Wam smakują, że przymkniecie na to oko. Jedno więc przymknijcie, a drugie otwórzcie szerzej, żeby przeczytać, co dla Was dziś mamy:
– florencka zupa z fasoli z jarmożem i oliwą
– kokosowe curry z kurczakiem, bakłażanem i cukinią
– tarta z pieczoną dynią piżmową, kozim twarożkiem, tymiankiem i pestkami dyni
– tarta cytrynowa z bezą.