Dzień dobry! Witam po Wyjątkowo Zimnej Majówce. Choć nie była ona najzimniejsza w historii – kiedyś na Majówce mojemu małżonkowi i jego przyjaciołom zamarzało w namiotach piwo w puszkach (Kieeeeedyś to były zimne Majówki!). W związku z powyższym dziś rano zakupiłam dla nas sześćdziesiąt dekagramów truskawek na bazarku – w cenie nieprzyzwoitej wprawdzie, ale to za zimny weekend. Za to pomidory malinowe miały już przyzwoita cenę, bo kosztowały siedem złotych. Nabyłam jedno i drugie, nie zapominając oczywiście o pęku dymki na śniadanie. Dziś trochę zmodyfikowaliśmy menu – miała być quesadilla, ale idąc tu wczoraj odkryliśmy na sądzie kartkę, że będzie on dziś nieczynny. Przypomniałam sobie, że i pracownicy dużych firm maja wolne dziś za sobotę. Wobec powyższego zmodyfikowaliśmy plany lanczowe, bo quedadilla w dniu połwolnym byłaby bez sensu (podpowiadam – będzie jutro). Ale dziś jest przyzwoicie, nie martwcie się – to że będzie Was zapewne mniej niż zazwyczaj, nie zwalnia nas ze sporządzenia przyzwoitego lanczu. Mam jeszcze jedną wiadomość – w związku ze szczepieniem małżonka musimy zamknąć dziś pół godziny wcześniej, co oznacza, że
NOWY BUFET JEST DZIŚ CZYNNY DO 14:30
A menu kształtuje się następująco:
- krem z ciecierzycy i pomidorów z cynamonem, kuminem i kurkumą
- makaron penne ze szpinakiem, gorgonzolą i grana padano
- tarta z młodymi marchewkami, suszonymi pomidorami i serem provolone.