Co zrobić, kiedy masz zaplanowany wyjazd w weekend, a od początku tygodnia dręczy cię jakieś dziwne i złe uczucie – przeczucie odnośnie tego wyjazdu? Przecież nie odmówisz – głupio tak powiedzieć, że czujesz że masz złe przeczucie i nie jedziesz. Najpierw słyszysz o śmiertelnym wypadku na trasie, która będziesz jechać – nie ma to żadnego związku z twoim wyjazdem, ale niegrzeczny mózg robi swoje i uparcie łączy nieistniejące kropki. W dniu wyjazdu, mając w perspektywie że być może będziesz cześć trasy prowadzić, dopadają Cię reperkusje żołądkowe i cały dzień jedziesz na nospie, bo ściśnięty żołądek utrudnia funkcjonowanie. Kiedy – również w dzień wyjazdu – dostajesz wiadomość, że ktoś kogo znałaś i lubiłaś, młodszy od Ciebie, rozbił się samochodem w drobny mak i nigdy go już nie zobaczysz, wpadasz w rodzaj lekkiej paranoi. Ale ciagle jesteś gotowa i stawiasz się w umówionym miejscu. Przynajmniej tyle, że nie będziesz kierować. Cóż – zanim wyjedziecie na dobre z Krakowa, wskutek nieprzewidzianych okoliczności łapiecie gumę, auto nie nadaje się do jazdy. Wobec możliwości podjechania Twoim autem, z Tobą w charakterze kierowcy po prostu kapitulujesz – wydaje Ci się niemożliwe, że po tych wszystkich wydarzeniach mijającego tygodnia będziecie w stanie przejechać te trzysta kilometrów autostradą bez uszczerbku na zdrowiu i życiu. Proponujesz pociąg – znany, bezpieczny i lubiany środek lokomocji. Reszta towarzystwa się zgadza, ku Twej uciesze – kupujesz bilety kolejowe przez aplikację i niczym nieniepokojeni wsiadacie na dworcu w Krakowie w pociąg relacji Przemyśl – Wrocław Główny. Tam zajmujecie wykupione pozycje i bez żadnych zakłóceń, gładko, popijając piwko, jedziecie do stolicy Dolnego Śląska. Mimo tego, że przyjaciołom trochę popsuł się samochód, cieszysz się jak dziecko, nie omieszkając ich o tym poinformować, bo czujesz że w ten piątkowy wieczór wygrałaś życie. Nie ma to racjonalnego wytłumaczenia i po powrocie małżonek trochę się podśmiewa z Twojego przewidywania przyszłości. Ale cóż – jak wiele osób przed Tobą i po Tobie, wiesz swoje i twardo przy tym obstajesz.
Moi Drodzy – tak właśnie było. Po tych wszystkich wydarzeniach jestem troszkę rozbita, ale przynajmniej wycieczka wrocławska nam się świetnie udała i spędziliśmy bardzo udany i wartościowy czas. Z tej okazji dziś pierwsze szparagi u nas, oraz botwinka. A po kolei wygląda to tak:
- botwinka z jogurtem, dymka i koperkiem
- tagine z kurczakiem, suszonymi morelami, nerkowcami i bulgurem
- tarta ze szparagami, camembertem, frontalnej i pestkami dyni
- sernik nowojorski z musem malinowym.